Cosia,Czitka,Balbi i Obiś. Szczur poszukiwany...Jest!!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Nie sie 23, 2015 14:43 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Życie toczy się dalej w tym czarodziejskim ogrodzie, w którym Mić jest i zawsze będzie ...
Kciuki za Jeżynowe dzieci, niech będą zdrowe :ok:

Buziaki dla dziewczynek <3
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7331
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Nie sie 23, 2015 21:48 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Czituś, Kochana Moja :cry:
Dopiero co weszłam na miau po dłuższej nieobecności, a tu taka wiadomość :placz:

Bardzo, bardzo, bardzo mi przykro.
Wiem, jak jest ciężko po odejściu ukochanego kota.
Brakuje nam tych codziennych, charakterystycznych tylko dla niego zachowań, tego właśnie futerka pod palcami.
Odchodzi jakaś cząstka nas.
I długo boli, och, jak paskudnie długo...

Dla mnie Miciu dalej będzie w Twoim Czarodziejskim Ogrodzie pilnował Wszelkich Spraw Porządku,
czuwał nad resztą i niekorzystnie siadał do zdjęcia.

Przytulam...

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 23, 2015 21:55 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Ogród mój bardzo zaniedbany w tym roku, wszystko rośnie jak i gdzie chce, jest dziko, sucho, smutno. Od maja Mić chorował bardziej i bardziej i nic nie było ważniejsze od opieki nad Miciem. No i zarosło... :oops: Nie cieszyły mnie ani tulipany kwitnące, ani czereśnie piękne i dojrzałe, ani nic, nic, nic...Smutny to czas i tak bardzo odbierający ochotę na jakiekolwiek prace ogrodowe no i tak teraz mam...
Nie pisałam, nie miałam siły, ale zostało kilka fotek i teraz mogę uzupełnić. Tak....wtedy, w tym strasznym czasie odchodzenia Micia, z drugiej strony domku rodziło się nowe życie. Pani kopciuszkowa, napuszona i bardzo z siebie dumna oczekiwała potomstwa i pewnego dnia stało się :P
Ten dzień przegapiłam, z gniazdka wyjrzało coś zapewne wcześniej, tutaj mamy maluchy już kilkudniowe!
ObrazekObrazek
Nie mogłam się doliczyć, ale wydawało mi się, że cztery. Dni mijały, rodzice uwijali się i karmili potomstwo co pół minuty, coś nieprawdopodobnego, tak całymi dniami! Mogłam obserwować z okna w przyziemiu z jaką częstotliwością pojawiajali się w gnieździe dosłownie na dwie trzy sekundy z robaczkiem w dziobie i natychmiast odlatywali w poszukiwaniu kolejnej muszki. Ależ to wysiłek!
Mić zamieszkiwał wtedy na dole, właściwie już tylko spał, więc leżałam obok niego i przez okno obserwowałam karmienie piskląt i oczywiście wszystko Miciowi opowiadałam. Nasłuchiwał, bo hałasu państwo kopciuszkostwo robili mnóstwo przylatując do gniazda.
I pewnego dnia wychodząc z przyziemia, gdzie nad drzwiami było gniazdo zobaczyłam dwa maluchy obok gniazda 8O na tej samej belce, ale obok! Wypadły? Wypchnięte, bo słabsze? Upały były wtedy we Wrocławiu straszne, może zasłabły? Może bardziej chciały pić, albo jeść i tak chciały zwrócić na siebie uwagę rodziców? Niespokojna noc, bałam się rano zajrzeć na tę belkę.
Ale rano.... 8O
Obrazek
Jakie mordy zakazane, no zobaczcie, czterech bandytów!
I to był dzień odlotów. Kopciuszki po około 12-tu dniach od wyklucia są gotowe do opuszczenia gniazda. Wolałam tych pierwszych lotów nie oglądać, nie niepokoić maluchów ani mamy, która przeskakując z gałązki na gałązkę zachęcała dzieci do pierwszego lotu.
Popołudniem gniazdo było puste i tylko głos rodziców słyszałam jeszcze przez dwa dni na okolicznych drzewach, lekcja trwała.
I poleciały sobie, pewnie za rok wrócą.
Miciu, pamiętasz? Słyszysz?
Śpij Kochanie moje, śpij.....
https://www.youtube.com/watch?v=mhcl8u3j2dc

Edit: B-dur, pisałyśmy równocześnie, dziękuję....
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19359
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pon sie 24, 2015 6:31 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Mić na pewno wie.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie wrz 06, 2015 9:14 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Jaki smutny dziś poranek. Przypomniało mi się, że dawno nie zaglądałam co słychać a tu .... :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
I do Wojtka zajrzałam .... :cry: :cry: :cry:
Oleńko tak bardzo Ci współczuję i przytulam ...wszyscy Cię przytulamy i Barniś też.
Patrzy teraz na mnie zdziwiony czemu tak przeciekam i moczę mu futerko :cry: :cry: :cry:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie wrz 13, 2015 22:34 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Lato mija, takie smutne lato :cry:
Rozmawiam z Miciem codziennie, mam jeszcze troszkę wolnego, dłużej mogę być w ogrodzie, ale ten ogród zaniedbany w tym roku bardzo, sam sobie rośnie gdzie i jak chce. I tam, pod płotem suki buuu..., w miejscu gdzie Mić przesiadywał wieczorami, tam...tam....tam jest taki wielki, wielki kamień....Głaszczę ten kamień, posiedzę obok, pogadamy sobie, popłaczemy, powspominamy, ja wiem, że Mić czeka na te nasze wspólne zadumania, że wie, że nigdy, nigdy się nie rozstaniemy, jeszcze teraz ja jestem tu, a On Tam, ale kiedyś przecież będzie inaczej...
Obok jest kamień Czitusia Malutkiego zwanego Ocelotkiem, ile to już lat, pewnie dziesięć...
I liście za chwilę spadną i śnieg...I będzie pierwsza zima bez Micia :cry:
Kilkanaście dni temu odeszła też Wojtka Hera, też nerki...
Dlaczego tyle naszych Futer dopada ta straszna niewydolność, gdzie przyczyna? Karma? Nie wiem, nie wiem....
W tych smutkach zatopiona spędziłam tydzień poza Wrocławiem, udało mi się pierwszy raz od kilku lat pozwolić sobie na tydzień wakacji, a wszystko dzięki znalezieniu opieki do Dziewczynek. I udało się! Pani opiekunka była bardzo odpowiedzialna i troskliwa, właściwie prawie mieszkała z nimi. Wychodziły, przychodziły, jadły i przytyły, :roll:
A dzisiaj Czitusia wymknęła mi się poza ogrodzony teren ogrodowy i ku wielkiemu zadowoleniu wyszła przez okno przed dom. No i się zaczęło przypominanie starych czasów, gdy wolno jej było chodzić wszędzie i dowolnie. Kota była wniebowzięta i ani myślała, aby dać się złapać, a o samodzielnym powrocie to już absolutnie mowy nie było.
No to sobie stanęłam przed domem i czekam na rozwój wypadków. I co robi Czitka? W trzy minuty sobie przypomniała, że 11 lat temu na wielkim iglaku przed domem było gniazdo ptaszków, które dokładnie niestety wyczyściła przynosząc mi do kuchni kolejne pisklaki :roll:
Pisałam o tym w książce, a to był chyba rok 2004 albo 2005. Natychmiast wdrapała się na drzewo i dokładnie przeszukała wszystkie iglaste miejsca, gdzie może znowu będą ptaszki. Potem z drzewa wskoczyła na daszek przylegający do okna w kuchni i powiedziała, że tam jej dobrze i że sobie posiedzi. Siedzenie trwało godzinę, po czym z gracją weszła do kuchni, niestety bez ptaszka.
Nie tylko Czitka pamięta coś, co wydarzyło się kiedyś. Balbunia osiem lat temu na tyłach ogrodu, pod komórką, złapała myszkę, bo tam była norka. Codziennie siedzi w tym samym miejscu wieczorem, bo myszka pewnie wyjdzie w końcu. Może inna, ale zawsze to myszka.
A Cośka upolowała coś na posesji Cyganów też wieki temu, tam był wspaniały teren łowny, kawał pustej działki obok głównej rezydencji Romów, trawy do pasa i rozwalająca się drewniana szopa, myszek do wyboru i koloru.
Cośka niestety bryka mi z ogrodu czasem, bo ma w nosie moje ogrodzenie i nic już nie wymyślę. I co robi? Pędzi do Cyganów, tylko że oni w międzyczasie sprzedali działkę i stoi tam już mały domek i nie ma szopy, traw, ani myszek, a Cosia nie wierzy i z uporem maniaka zagląda.
Późno już, śpimy, śnimy, tęsknimy.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19359
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pon wrz 14, 2015 7:16 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

czitka pisze:(...)
Dlaczego tyle naszych Futer dopada ta straszna niewydolność, gdzie przyczyna?
(...)

Moim zdaniem, dlatego że dzięki opiece człowieka żyją dłużej niż to natura przewidziała.
Kot pod opieką człowieka żyje kilka razy dłużej niż jego krewniak na wolności (podobno średnia długość życia kota na wolności to 2-3 lata). Kocie organy nie są "zaprogramowane" na takie długie życie i "wysiadają". Może nerki są najsłabszym ogniwem? U naszych to były nerki, u innych będzie wątroba, u innych trzustka lub jeszcze coś innego.

Wojtek

 
Posty: 28061
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pon wrz 14, 2015 7:20 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Popłakałam się.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pon wrz 14, 2015 8:44 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Ja też płaczę. Na wspomnienie o Miciu i o Herze :( Przeżywamy również nasz osobisty smutek i żal. W sobotę odszedł nasz kochany Karmelek. Nie mogę się otrzasnąć. Jakieś trzy tygodnie temu zauważyłam brzydkie kupy. Mocno schudł, ale przez te upały wszystkie koty mniej jadły i większość czasu spędzały w ogrodzie. Po dogłebnej diagnostyce okazało się ze to trzustka. Nic nie dała walka o życie. Leki , kroplówki na nic. Rozwinęła się żółtaczka. Musielismy podjąć tą najtrudniejszą decyzję, zeby nie cierpiał. Był z nami10 lat. Przyjechał razem ze swoją mamą Kredką, z Warszawy, dzieki forumowej ariel. Wrazenie pustki w domu jest przejmujące. Karmelek był tak bardzo blisko człowieka. Teraz te puste kolana aż bolą ,tak samo jak uszy w których nie słychać jego głosu.
Śpij już bez bólu kochany Karmelku(*)

Zazusia

 
Posty: 2534
Od: Pon lut 21, 2005 9:50
Lokalizacja: Okolice Krakowa

Post » Pon wrz 14, 2015 8:49 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Zazusiu, bardzo Ci współczuję. :(
Dla Karmelka Obrazek

Wojtek

 
Posty: 28061
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pon wrz 14, 2015 11:15 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Zazusiu, jak bardzo mi przykro, jak bardzo..... :cry:
Najmocniej na świecie przytulam Ciebie i Zbysia, tak, wiem, ta pustka, ta jedna miseczka mniej, straszne i tak bardzo boli :cry:
Niestety nie wygramy z tymi okropnymi chorobami, Karmelek miał wielkie szczęście, że tyle lat był z Wami, szczęśliwy, zdrowy, kochany, ech, takie wypisuję pocieszenia, które i tak na nic, na nic.... :(
Co za lato, co za okropne lato....
Kocham Was.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19359
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pon wrz 14, 2015 12:32 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

My też kochamy i dziękujemy z wszystkie słowa.
Tak strasznie pusto w domu. A przeceż jest jeszcze pięć kochanych futer. I wszystkie smutne :(

Zazusia

 
Posty: 2534
Od: Pon lut 21, 2005 9:50
Lokalizacja: Okolice Krakowa

Post » Pon wrz 14, 2015 12:36 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Wojtek pisze:Zazusiu, bardzo Ci współczuję. :(
Dla Karmelka Obrazek

Bardzo dziękuję Wojtku :cry:

Zazusia

 
Posty: 2534
Od: Pon lut 21, 2005 9:50
Lokalizacja: Okolice Krakowa


Post » Wto wrz 15, 2015 15:12 Re: Cosia, Czitka, Balbi i Mić, który odszedł na zawsze.....

Wojtek na swoim wątku wspomina filmikiem czesanie Hery, ja też coś znalazłam...
https://www.youtube.com/watch?v=Kmu0503vJwM
Wczoraj sadziłam wrzosy obok Kamienia :cry:
A dzisiaj....
A jutro...
Ciągle smutno i straszna pustka.
Czasami pojawia się Obcy. Dziwny jest. Siedzi na dachu komórki i patrzy. Nie chce jeść, a zawsze chciał. Przynoszę miskę ze smakołykami, ale Obcy nie jest głodny.
Posiedzi, posiedzi i pójdzie.
Obcy lubił Micia. Jadł, gdy Mić jadł, a Mić jadł, gdy pojawiał się Obcy. Czekał na budce Taśtasiek od rana do wieczora.
Teraz Obcy jakby czekał. Tęskni?
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19359
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], katkop i 17 gości