Ja się nie obrażam ale zwyczajnie nie chce mi się brać udziału w rozmowie, która prowadzi do nikąd.
Chociaż jak mam być szczera to wiem dokąd prowadzi - do wyszycia cewki albo eutanazji.
Nie będę cmokać, ciumkać i wstawiać ikonek tylko po to, żebyś poczuła się lepiej.
Przeraża mnie jakiś taki bezwład albo dla odmiany chaos w działaniu, który nieuchronnie doprowadzi do nieszczęścia. Gdybyś dokładnie czytała to co było linkowane, wiedziałabyś już, że leczenie pęcherza często trwa 6-8 tygodni i to wtedy, kiedy nie zmienia się i nie odstawia co chwilę zaordynowanych leków.
Ani ja ani to forum nie jesteśmy od leczenia. W regulaminie (który i tak bywa naginany) jest to wyraźnie napisane.
Od leczenia jest lekarz weterynarii (ewentualnie szaman od terapii zwanych naturalnymi) a forum jest od informowania na co zwracać uwagę, o co pytać, czego wymagać i takich tam.
Szczegóły dotyczące leczenia to ja mogę podawać komuś, kto rozumie na czym polega problem, co i dlaczego robimy i nie będzie po swojemu kombinował z obawy przed "nadmiarem chemii" (zdumiewające jest przy tym to, że zwykle te osoby nie mają nic przeciwko przemysłowym karmom, które są przeważnie czystą, nieżywą chemią).
I jeszcze:
Miłka_L pisze:Mb,jak nie skorzystałam?
Uzgodniłam z wetem, że robimy we wtorek ponownie badania krwi, porzadne USG i z kompletem badań idę do urologa.
Nie leczę kota u znachora, a u lekarza i to są jego decyzje. To jest czwarty wet, którego zmieniłam. Pytałam na podforum "Koty" o dobrego weta znającego się na leczeniu układu moczowego kota. Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Żadnej.
Był robiony posiew. Był, antybiotyk był dobrany odpowiednio.
i jeszcze jedno. na leczenie wydałam masę pieniędzy i każdemu jest fajnie mówić zmień lekarza, a finanse?
Jakoś w połowie lipca korespondowałyśmy na temat Tamisia, przyczyny jego problemów (wtedy była sugestia, że mają podłoże behawioralne) i tego, żebyś skontaktowała się na przykład z ryśką (lub innym behawiorystą/zoopsychologiem) i ewentualnie skorzystała z jej rad i/lub terapii kroplami Bacha. Niestety, Tamiś zdążył się zatkać i wtedy napisałam Ci, że nasz forumowy kolega bardzo chwalił sobie doktora Włodarczyka, który prowadził jego nerkowego kota. Odpisałaś mi, że doktor Włodarczyk jest specjalistą od chorób zakaźnych więc nie jesteś przekonana. OK, Twoja wola.
Ale nie pisz, że nie uzyskałaś żadnej odpowiedzi.