1) Maluszki buraski znalazły domek! (komu nie chce się czytać, to na tym może poprzestać). Wiem, że piszę dosyć szybko po ich wyprowadzce, ale na razie wszystko jest w porządku, a w razie problemów i tak wypłakiwałabym się na forum. Buraski poszły w dwupaku do bardzo fajnych, odpowiedzialnych ludzi. Właściwie to nie były ogłaszane, chciałam je zaszczepić, wyleczyć świerzb, ustabilizować brzuszki. Z pomocą znajomych kociarzy wysłaliśmy mail ze zdjęciem do pracowników pewnej instytucji naukowej. Ludzie, którzy od dłuższego czasu myśleli o kotach i postanowili się za nimi rozejrzeć po powrocie z wakacji, dostali ten mail i zrozumieli, że koty same ich znalazły. Okna osiatkowane, kable zabezpieczone, bibelotów i roślin doniczkowych brak, żywienie omówione, sterylizacja zaplanowana, wizyty i umowa adopcyjna też są. Taki domek to wielkie szczęście, wiem to, ale i tak swoje wypłakałam, bo człowiek taki "głupi" tzn. kochliwy, przywiązuje się, przejmuje, wspomnień naprodukuje, a potem beczy. Trzymajcie kciuki za maluchy! Do domku poszły zdrowe, zaszczepione, z książeczkami i małą wyprawką. Ważyły 1900 gr kotka i 1800 gr kocurek, waga stale rośnie. Domek przysyła maile i zdjęcia, a tu jeszcze jedno zdjęcie ode mnie:
http://pl.tinypic.com/r/16771xf/82) Pokój zwolniony przez buraski jest już zajęty. Aktualnie przytula się do mnie ta ślicznotka:
http://pl.tinypic.com/r/2yu0dc6/8http://pl.tinypic.com/r/wweknt/8To jedna z kotek dokarmianych na osiedlu. Oswojone, łagodne, cudowne stworzenie. Wysterylizowana już dawno, zaszczepiona, odrobaczana przeze mnie regularnie, teraz jeszcze po testach fiv/felv (ujemne). Wzięłam z tego deszczu, bo już nie mogłam patrzeć. Mimo przestróg kilku osób (w tym wetki), że to dziki kot, który w domu nie będzie chciał mieszkać. Taaa, strasznie dziki. Przytula się, mruczy, je, pije, śpi na swoim legowisku, a jak otwieram drzwi, żeby sprawdzić, czy chce wrócić na tę wspaniałą wolność, to ucieka pod biurko, bo nie chce wyjść. Łatwo nie będzie, na razie ma swój pokój i moje koty tylko ją czują, rady dotyczące zapoznawania kotów mile widziane. Tu też proszę o kciuki. Koteczka na razie wygląda na tak szczęśliwą, że płaczę ze wstydu, że tyle z tym czekałam. Jest za gruba, wiem, ale małymi krokami..
3) Gruby - dokarmiany na osiedlu, dawniej agresor, teraz już nie. Martwię się o niego. Jedzenia mu nie brakuje, dwa razy dziennie dostaje wielką porcję mokrego/mięsa, a suche i wodę ma cały czas. Mieszka pod wjazdem dla wózków, budkę zrobię i tam wcisnę. Cieszę się, że nie jest już agresywny, ale też martwię, bo on już nic nie robi tzn. leży pod rampą i czeka na mnie, jak przychodzę, to miauczy, ociera się i je, co mu przynoszę. Nie robi obchodu terenu, nie poluje, nie rusza się spod tej rampy. Czy wszystko z nim będzie ok?