I tak i nie. Ustawa faktycznie weszła w życie, ale jak pierwszy raz ten tekst zobaczyłam, i to na jakimś portalu informacyjnym, to zaczęłam się zastanawiać, skąd oni te brednie wynaleźli. Bo ustawę aż z wrażenia przeczytałam. Okazało się, że news jest z angielskiego tweetera.
Dla przykładu:
Punkt pierwszy na demotywatorze: Fotografowanie służb porządkowych blabla bla.
Ustawa (tłumaczenie moje): Nieautoryzowane użycie zdjęć lub danych osobowych lub zawodowych członków sił i oddziałów bezpieczeństwa, które może narazić bezpieczeństwo osobiste lub rodziny tych osób, bezpieczeństwo chronionych obiektów lub powodzenie operacji.
Powyższy punkt, zważywszy na ilość policjantów zabitych swego czasu przez ETA, jest kompletnie zrozumiały. Inna rzecz to to, kto jak zinterpretuje to "narażanie bezpieczeństwa", więc może być wykorzystana niewłaściwie. Ale w grudniu wybory i PP raczej poleci na księżyc. Inna sprawa, że taka ustawa jest na rękę absolutnie wszystkim rządzącym

bo któż nie chciałby mieć w rękach narzędzia do trzymania narodu za pysk.
Dalej jest podobnie, a to o komentarzach satyrycznych na temat rodziny królewskiej to bujda już kompletna
Ustawa jest bardzo rozległa, nazywa się "Ustawa o bezpieczeństwie publicznym". Jest i o środkach wybuchowych, o posiadaniu broni, utrudnianiu działania służb bezpieczeństwa (zarówno o utrudnianiu śledztw, jak i o akcjach, które mogą utrudnić ruch karetek - tu pomyślałam o narzekaniu na Masę Krytyczną hehe) i o oślepianiu samolotów i o nielegalnych protestach. Kontrowersje wywołuje właśnie możliwość interpretacji według własnego widzimisię. Jednak ten krążący po necie wybór smaczków ma z ustawą tyle wspólnego, co histeria z "promowaniem gender" z ustawą o przeciwdziałaniu przemocy

Ale ja to chciałam o tym, że jutro jadę do Bilbao na zwiedzanie (sama

) i Fortusia najwyraźniej wybiera się ze mną:
