Pamiętacie nas
a ja zawsze będę pamiętała ten mróz ,ten wiatr i krążenie po cmentarzu ,krok po kroku ,godziny mijały ,ja jak sopel ,aż wszystko bolało i rozpacz że nie ma....wtedy zobaczyłam ,ba mignęło mi coś .
To był nos Lolka ,który chował się przede mną ,jak on się bał ,jak płakał ,szczekał ,zawodził ,
Myślę że gdybym nie uklęknęła wtedy ,to by nawiał ,ale jak baba padła przed nim na kolana to mu tz. rura zmiękła
Poczuł kuraka i przyczołgał się ,transporter otwarty ,wymoszczony ,wsadziłam ,opatuliłam ,włożyłam jedzenie i nie było psa .
Padł.
Sprawdzałam czy żyje ,taki bezruch,a on tak usnął.
Łzy ciekły mi nawet po plecach ,to trudno opisać co czułam.
Drugiego nie było .
Poszedł szukać jedzenia ,czyli ruszył na żebry w miasto .
Znalazł się i mogłyśmy wracać ,ale skąd ,zabrano nas do Gminy
Bezprawne łapaczki
Oj wtedy się działo.