Idziemy na sterylizację - pomocy!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 03, 2002 13:23 Idziemy na sterylizację - pomocy!

Przez koterię znalazłam informację o dniu sterylizacji - 6 kwietnia. Ponieważ moje maleństwo bardzo ciężko przechodzi rujkę, więc postanowiłam. Zapisałam - w sobotę jedziemy na operację. SSSSStttttttrasznie się boję. Wiem że temat był już maglowany 1000 razy, ale ja proszę o każdą poradę. Jak mamy się przygotować, jakie pytania powinnam zadać wetowi, jak wet powinien ją przygotować i czy ktoś coś słyszał coś o lecznicy Multi- Wet w Warszawce na ul Gagarina. Jezu jak mi się paluchy trzęsą :(

warkot

 
Posty: 4292
Od: Śro mar 27, 2002 9:18
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 03, 2002 13:29

Na Gagarina?
To bardzo dobrze trafilas :)
Obrazek Obrazek

Macda

 
Posty: 34413
Od: Śro lut 20, 2002 12:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 03, 2002 13:30

Warkotku kochany!
Hmm.. nie wiem czy jakichs bzdur nie powiem teraz ale słyszalam taki tekst (podobno pochodzący od weta), że kotki powinno się sterylizować w tzw. "Okresie wyciszenia". Tylko qrka co to jest?
W każdym razie, trzymam kciuki za Ciebie i za kocinkę. Pozdrawiam :D
Będzie dobrze!

Agni

 
Posty: 22294
Od: Wto mar 19, 2002 15:13
Lokalizacja: Kraków-Krowodrza

Post » Śro kwi 03, 2002 13:31

-24 godiny ścisłego postu, tylko woda i NIC więcej, żeby nie przechodziła ciężko wybudzania sie z narkozy i żeby nie była "żigolakiem",
-tylko całościowa sterylka!!!!
-niech zostanie pod okiem weta do momentu wybudzenia się z narkozy - przeciętnie 2-4 godzin,
-dowiedz sie czy dostaniesz majteczki dla niej, jeśli nie, to zmajstruj sama takie na brzuszek, z otworkami na 4 łapki, zawiązywane na pleckach.- tak na pierwsze 2-3 dni po sterylce,
-żadnego skakania, pilnowanie non-stop, niektórzy zostawiaja swoje koty na dłużej w klinice, ale ja wolałam to przechodzić z Gwiazdami, być przy nich,
-sama będzie wiedziała kiedy zacząć jeść,
-nie martw sie początkowymi zgrubieniami wokół szwa - to węzęłki pod skórą, znikną jak złoto
-jeśli będziesz mogła, to bądź przy operacji - czasami kot wybudza się przy zszywaniu i wtedy nie wszyscy weci dodają narkozy, a kot cierpi - zażądaj lekkiej dawki, żeby nie czuła bólu!
-nic sie nie bój - przechodziłam to 2 razy!!!
Liv + Mafi
& Lewka za Tęczowym Mostem
Obrazek


Zapraszam do czytania i komentowania:
Mój blog: Rekin w Himalajach

Liv

 
Posty: 21685
Od: Pon lut 04, 2002 15:40
Lokalizacja: Kraków - Balice

Post » Śro kwi 03, 2002 13:53

Kocinka moich rodziców nosiła jeszcze taki "kołnierz" z grubego papieru na szyi, żeby się nie gryzła i nie lizała po brzuszku.

Agni

 
Posty: 22294
Od: Wto mar 19, 2002 15:13
Lokalizacja: Kraków-Krowodrza

Post » Śro kwi 03, 2002 14:01

Pyza nosiła kołniez z opakowania po 500 g masle roslinnym. Otworek na szyjke był wyklejony plastrem, zeby jej nie uwieral i nie kaleczył, no i kaftanik z tiszerta.
Zarządaj, aby wet obejrza przy okazji nerki, zresztra sam pewnie na to wpadnie.
Pyza miała strasznie obolałe gardło od respiratora i trzeba było mielić kurczaczka z dodatkiem wody i karmic łyzeczka przez pierwsze dni, bo sma bała sie lykac. A w ogole byla bardzo biedna i obolała. Trzeba jej bylo pilnowac, bo samam wyjmowala sobie szwy. Warczala na swoj brzyszek jakby tam siedzial jakis potwor, ktory jej sprawia bol.

Iwona

 
Posty: 12805
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

Post » Śro kwi 03, 2002 14:07

Nie wiem co powiedziec.....biedne koty... Zeby to tak dalo sie pojsc zamiast nich !!!
Warkot , wspolczuje , wiem , jak sie boisz.....
ObrazekObrazekObrazek

Bomba

 
Posty: 7167
Od: Czw sty 31, 2002 23:09
Lokalizacja: Kielce

Post » Śro kwi 03, 2002 14:13

Warkotku!
Ja byłam przy operacji Sonaty jako "asystentka" znajomego weta. Trzymałam szczypcami rozcięty brzuszek itp. Moja siostra zasłabła, a ja dzielnie wytrwałam do końca. Osobiście odradzam uczestnictwo przy operacji.(wygląda to naprawdę dość strasznie.)Najgorzej jak Sonatka ruszała się podczas tej operacji.A zresztą co będę opisywać straszne rzeczy.
Wszystko się udało Sonacie to i Twojemu kochanemu futrzaczkowi si.ę uda!
Głowa do góry!

Agni

 
Posty: 22294
Od: Wto mar 19, 2002 15:13
Lokalizacja: Kraków-Krowodrza

Post » Śro kwi 03, 2002 14:15

Sterylizację przeprowadza się tylko, kiedy kotka nie ma ruji. Musisz ją obserwować.

Falka

 
Posty: 32591
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Śro kwi 03, 2002 14:19

Mamrot(ka) ma rujkę co dwa tygodnie :roll: , właśnie nieżle się złożyło bo wczoraj przestała się wydzierać. Czy po zabiegu powinna dostać jakiś zastrzyk z antybiotykiem?

Warkot & Mamrot

warkot

 
Posty: 4292
Od: Śro mar 27, 2002 9:18
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 03, 2002 14:22

Większość wetów daje antybiotyk. U mojej wetki jest on juz wliczony w koszty sterylizacji. Na babski rozum, to ten antybiotyk powinien być podany zapobiegawczo.

Falka

 
Posty: 32591
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Śro kwi 03, 2002 15:46

Istotne jeszcze, jaką metodą kota będzie operowana (od tego zależy czas rekonwalescencji).

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro kwi 03, 2002 16:27

Tośka była sterylizowana w marcu, a więc właściwie na dniach. Sterylka pełna, wybudziła się już w domu (mieszkamy obok leczicy), założono jej szwy rozpuszczalne, polecam. Według naszego weta nie ma potrzeby zakładania kołnierzy ani pooperacyjnych kubraczków i rzeczywiście okazało się, że jak zwykle miał rację. Następnego dnia Tosiak jadł normalnie, skakał i zaczepiał psa jakby nic się nie wydarzyło. Acha co ciekawe, po przyjściu od weta, kota przeczołgała się do kuwety i tam przespała resztę dnia. Nie wymiotowała ani nie brudziła. Głowa do góry, nie będzie tak źle, choć przyznam się, że przez cały dzień do operacji płakałam TZ, że nie mogę jej tego zrobić. Eh........

małgo

 
Posty: 4627
Od: Śro mar 06, 2002 12:36
Lokalizacja: wrocław

Post » Śro kwi 03, 2002 18:45

Zgadzam sie calkowicie z Agi - asystowanie przy operacji i to jeszcze wlasnej kotki nie jest najlepszym pomyslem. Narkoza jest w sumie tania i watpie by jakis wet zszywal miotajaca sie kotke tylko dlatego ze wlasciciel nie patrzy -zysk zaden tylko wiecej pracy. A cucenie podczas operacji omdlalego czlowieka ewentualnie ciagle jego patrzenie na rece operujacego weta - bardziej przeszkodzi niz pomoze. Mi tez zdarzalo sie uczestniczyc przy roznych operacjach jako asystentka, ale moj wet wiedzial ze nie padne na widok rozcinanego kociego brzucha czy lapy. Przy operacji mojej kotki - pytal sie kilka razy czy jestem pewna. A i tak bylo to dla mnie silniejsze przezycie niz myslalam. Dlatego ja nikomu nie radzilabym przygladaniu sie sterylizacji tylko po to by patrzec czy wet to dobrze robi. Bo ktos niezorientowany i tak nie bedzie potrafil tego ocenic, a skrepowany i rozpraszany wet - moze wykonac jakis bledny ruch.
Wyjatkiem jest gdy wet nie ma pomocnika a wlasciciel jest pewien (!) swoich reakcji i chce autentycznie asystowac - np. kontrolujac akcje oddechowa. Ale w innym przypadku - szczerze odradzam.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro kwi 03, 2002 21:13

Bedzie dobrze :)

Salma nie miala zadnego ubranka i nic sie nie dzialo.
Sabib Zuzy miala i bardzo zle to znoisla - jak tylko jej zdjelysmy - zupelnie inny kot.

I nie zdziw sie jak bedzie chodzila tylem...

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, Fatka, Majestic-12 [Bot] i 265 gości