Szarkę sami przyzwyczailiśmy do spania z nami - wzięliśmy ją, kiedy była mała i bardzo tęskniła za matką. Żeby nie była taka nieszczęśliwa, na noc układaliśmy ją na poduszce, otuloną szalikiem, i tak spaliśmy we trójkę. I tak się nam kota przyzwyczaiła. Teraz nasz rytuał wygląda zwykle następująco: kładziemy się spać (przeważnie najpierw ja, potem mąż), gasimy światło. Jakiś czas później na wersalkę wskakuje Szarka i zaczyna udeptywać moją poduszkę. Wtedy należy kota pogłaskać kilka/kilkanaście razy, aż się położy. Wówczas należy przestać głaskać, gdyż kota zaczyna się myć. I tak zasypiamy ukołysani rytmicznym kocim mlaskaniem

Czasem Szarka śpi z nami całą noc, częściej jednak w pewnej chwili wstaje i gdzieś się przenosi - na krzesło, do drugiego pokoju, różnie. Choć ostatnio obudziła mnie kocia łapka wbita w ramię - to Szarka się przeciągała.
Kiedy wracamy po paru dniach nieobecności, kota nie tylko obowiązkowo śpi z nami, ale też potrafi nas w środku nocy obudzić, domagając się głaskania i mrucząc jak mały traktorek. Najgłośniej mruczy chyba właśnie w takich chwilach w nocy.
A dlaczego to lubimy? Bo to takie przytulne - na dworze zima, mróz i śnieg, a my mamy ciepłą kołdrę i mruczącego kota na poduszce.