Chciałabym przedstawić mojego "małego" świrka o imieniu Mobius. Kociaka dostaliśmy od znajomej, miał mieć wtedy ponad półtora miesiąca, po wizycie u weta okazało się, że nas nieco ocyganiła, a kociak był o wiele młodszy.
Pierwsze dni nie były lekkie, bo łobuz nie potrafił jeszcze samodzielnie jeść i karmiliśmy go mlekiem dla kociąt z pipety. Kuwetę na szczęście ogarnął szybko, po ledwie dwóch incydentach, które skończyły się na panelach.
Pierwsze zdjęcie, tuż po przyjeździe do domu.

Dalej na szczęście nie było większych problemów, kociak zaczął po jakimś czasie normalnie jeść, początkowo nie chciał za nic w świecie pić wody, musieliśmy zabielać mu ją odrobiną mleka, ale w końcu się przekonał.

Na początku marca stracił swoje ukochane klejnociki, mieliśmy nadzieję, że trochę się uspokoi, bo łobuz z niego niesamowity, ale póki co poprawy nie widać.
Uwielbia spać w doniczce na oknie, nawet wygryzł z niej kwiatka i musieliśmy ją przerobić na legowisko. Szkoda, że zaczyna być zbyt mała i się z niej przelewa.

Póki co mamy tylko tego jednego łobuza, niestety mieszkanie jest zbyt małe, żeby ściągać drugiego. Może kiedyś.

