Bardzo, bardzo współczuję

Wiem co to utrata kochanego kota, mnie też by czekało uśpienie, ale Maciuś odszedł sam w trakcie ostatniej operacji. Dlatego wiem i znam ten ból. Przytulam Kochana z całego serca. Trzymaj się, wypłacz. Każda z nas będzie to przechodziła i wiele ma to już za sobą. Kiedy Maciuś zmarł myślałam, że jestem jedyna na świecie, która straciła swojego kotka, ale dzięki temu forum zrozumiałam, że nie tylko ja. To dało mi pocieszenie. Dałyście jej kochany dom i była szczęśliwa.
Teraz bryka za TM, już nic jej nie boli, bawi się z naszymi kotami, nie jest tam sama. A pewnego dnia kiedy przyjdziesz tam, będzie na Ciebie czekała.
Pomyśl o kolejnej kociej biedzie, która teraz cierpi i czeka na dom.
Ja tak zrobiłam - po tygodniu od utraty Maciusia wzięłam Marysię i to była najlepsza decyzja. Pomyślałam wtedy - ja płaczę, a jakiś kot czeka codziennie na dom, nie mogę skupiać się na sobie i skazywać go na kolejne nieszczęśliwe dni

Mimo, że byłam smutna to kolejny kot wniósł w nasze życie coś nowego, wesołego i zamiast na smutku skupiłam się na poznaniu Marysi.
Co nie znaczy, że przestało boleć, że przestałam kochać, że zapomniałam - to nigdy nie nastąpi. Nie zastąpiłam kota kotem, ale pomogłam kolejnej biedzie

Trzymaj się i pisz, mi to pomogło, bo w końcu poczułam, że ktoś mnie rozumie
Jak kotusia miała na imię? [*]