Mgiełka przedwczoraj w nocy miała dziwny atak. Krzyczała z bólu, dyszała, śliniła się, zsiusiała się pod siebie i nakupkała, trwało dobre 15 minut. Cerenia szybko i po pół godzinie było lepiej. Zdarzały się krótkie ataki bólowe, ale nie tak silne i nie tak długo. Co przeżyliśmy, to nasze. Podejrzewam, że ma podrażnioną śluzówkę, niestety po lekach osłonowych ślini się jak głupia i miewa niefajne reakcje. Tak samo z tabletkami czy azodylem :/
Co małego można jej spróbować podać osłonowo? Ulgastran w płynie się nie sprawdził. Famidyna za duża. Siemię lniane? Okresowo dostawała w kryzysie właśnie siemię.
Futerko ładne, ale chudziutka jest. Dziś 2400g. Niestety tak to się utrzymuje, nisko.
Sinusoida - kilka dni lepiej, kilka gorzej, co jakiś czas kryzys.
Przez kilka dni w Łodzi będę ją odkarmiać i podtykać żarcie. Był etap bozity z łosiem dla wrażliwców i miamorków saszetek, ale się obie skończyły. Cosma 6 zgrzewek leży, zgrzewka rc instinctive lezy, kilka inszych miamorów - tak se. Zapas karmy całe pudło, co z tego, jak panna wybredna chce łosia i już.
Trudno, będzie peritol codziennie i conva i ma podbić wagę choć o 10 dag, póki jestem w Łodzi
A jutro próba zacewnikowania Przylepy i płukania pęcherza z piasku moczanowego. Się stresuję. że się nie uda, i że się uda. Żal mi jej. Ze dwa dni z cewnikiem jak wytrzyma, plus płukanie, będzie super. Jak ochronić mieszkanie, pojęcia nie mam. Jak ją upilnować i jak to zniesie? Tłukę sobie do głowy, że to dla jej dobra, że jeśli się uda pozbyć piasku, będzie na trochę mniej zapaleń i sikania po domu.
Feliway włączony od piątku. Karma na kryształy odstresowująca, dwa rodzaje - nie chce jeść.
Myslałam nad zabraniem na wieś, ale tam droga, i jest Mała Buczek, rozstawiająca koty po kątach.
Małą zabrałam, pcha się na drogę. Na dwór też. Miauczy jako cholera, jak się nie wypuści. Tutaj przynajmniej mam ją na oku. Choć podróż z nią to orgia dla masochistów.
Kocham koty, ale mogłyby nie sprawiać tylu problemów.