» Pon kwi 20, 2015 20:34
Re: Moczówka - prośba o poradę
Byłam dzisiaj u weterynarza z Vincentem i potwierdziła, że jej diagnoza, to moczówka, tyle tylko, że nie wiadomo która, ale ona uważa, że to moczówka prosta nefrogenna (wrodzona), ponieważ zwiększone picie wody występowało u Vincenta praktycznie od urodzenia, a przynajmniej odkąd mieszka ze mną, czyli od 2 miesiąca jego życia. Mocznik i kreatynina są u niego podwyższone ze względu na niewydolność nerek, która ma miejsce jako komplikacja związana z odwodnieniem. Nie do końca jeszcze wszystko rozumiem, bo to, co znalazłam na ten temat wymaga choć minimalnego przygotowania medycznego, którego ja kompletnie nie posiadam, w każdym razie, z tego, co mi lekarka tłumaczyła (a ma do mnie świętą cierpliwość, bo każda moja wizyta u niej, to ostatnio pół godziny odpowiadania na moje pytania), chodzi o to, że kanaliki nerkowe źle funkcjonują i przez to nerka nie radzi sobie z całym mocznikiem i kreatyniną, dodatkowo kreatynina jest podwyższona przez odwodnienie.
Co do badań krwi, to z tego wszystkiego zapomniałam, że kot powinien być na czczo i przypomniałam sobie o tym dopiero nad ranem:/ Jutro i pojutrze rano mojej lekarki nie będzie, bo jest w schronisku, a później w tygodniu lepiej nie wysyłać próbek, bo kurier może nawalić i lepiej, żeby taka krew nie leżała gdzieś na dyspozytorni, tak więc muszę poczekać na nie tydzień.
Jutro lekarka dowie się, czy w laboratorium mają możliwość zbadać poziomu wazopresyny w organizmie kota, bo gdyby to rzeczywiście o to chodziło, to leczenie byłoby dużo łatwiejsze, inne odmiany tej choroby podobno ciężej leczyć. Mam nadzieję, że da się zrobić te badania.
Zagęszczenia osocza u kotów podobno nie bada się nigdzie w Polsce, przynajmniej moja wetka mówi, że nie słyszała, żeby gdzieś była taka możliwość. Ciśnienia krwi też nie zbadam nigdzie w całym województwie, podobno można to zrobić tylko w specjalistycznych klinikach, bo sprzęt jest drogi i mniejsze gabinety go nie mają. Echo serca i USG zrobimy niedługo, choć boję się tego golenia brzucha, bo Vincent na pewno będzie się wyrywał, a nie chcę mu dawać "głupiego jasia", bo to zawsze jest ryzyko. No, ale spróbujemy to zrobić "na żywca".
Ogólnie lekarka mówi, że bardzo ciężko jest jednoznacznie określić, który to rodzaj moczówki, bo nie ma takich możliwości badań u kotów, jedynym rozwiązaniem (jeśli nie da rady zbadać tej wazopresyny) jest zrobienie biopsji nerek, ale to zagraża życiu kota i jest bardzo ryzykowne. Na razie chyba muszę zdać się na lekarkę, bo, jak mi tak o tym opowiada, to sprawia wrażenie, że rzeczywiście wie, co robi, no i wiem, że uratowała już sporo zwierząt, które inni weci chcieli uśpić.
Zrobimy jeszcze ten jonogram, żeby ustalić, czy kroplówek nie trzeba będzie jakoś wzbogacić (na razie dostawał tylko sól fizjologiczną) i bardzo liczę na to, że da radę zbadać mu ten hormon, ale tego dowiem się jutro. Jak nie, to będę szukać i czytać, jak jeszcze można zdiagnozować konkretny rodzaj moczówki:/ Żeby pozbyć się niewydolności nerek trzeba zlikwidować główną przyczynę, ale w naszym kraju wielu badań się zwierzętom po prostu nie robi i nie ma jak sprawdzić niektórych rzeczy:/ Zastanawiam się, czy nie zabrać Vincenta do jakiejś kliniki nefrologicznej na specjalistyczne badania, chociaż części pewnie nawet tam mi nie zrobią, albo będą chcieli za nie tyle kasy, że nawet, jakbym oszczędzała, to nie dam rady ich sfinansować:/