» Pt kwi 17, 2015 22:22
Re: Helcia i Grudzia - znowu razem !
Teraz Grudzia zgrywa twardzielkę. Jak wspominałam, postanowiła połazić. Co wygląda żałośnie, najpierw leżąc na boku usiłowała się przesuwać po śliskiej podłodze. Teraz już udaje się jej podnosić na łapki - przewraca się co krok. Ale na podusi leżeć, o nie, to dla mięczaków. Do kuwety pod nos podanej i ze zdjętą górą dla ułatwienia też nie łaska. Lepiej pół godziny czołgać się do łazienki, po to, by wpełznąć z trudem do drugiej kuwety. Ale wreszcie posiusiała. I nawet bozity liznęła. Mogłabym powiedzieć, że kota czaruje rzeczywistość - ma być tak, jak zawsze.
Helcia zestresowana na maksa, syczy i warczy.
Ja - zestresowana na maksa. Co prawda nie syczę i nie warczę (na razie), ale miotam się za kotem, usuwając z jej drogi wszystko, co mogłoby np. na nią spaść. W efekcie stłukłam wielką antyramę.
Lekarka mówi, że jeśli pojawią się przerzuty, to kotka raczej końca roku nie dożyje... Nazwę rzecz dosadnie - guzy i raki to kurewstwo, i tyle w temacie.
Nowy dzień. Nowy skutek uboczny.