Spokojnie, Ewa.
Wiadomo, że koty są nieprzewidywalne, zwłaszcza co do tego, jak zachowają się w nieznanym sobie środowisku. Brałam więc na to poprawkę i nie zakładałam z góry, że wszystko pójdzie jak z płatka. Dlatego planowałam początkową izolację. Koty same zadecydują, jak długo ona potrwa. Jestem w domu do wtorku, mogę obserwować i reagować.
Toluś wczoraj wieczorem zaczął skakać na klamkę

Rzucałam kotom przysmaczki w przedpokoju i Toluś się zorientował, że dzieje się coś ciekawego.

Otworzyłam mu więc drzwi, wyskoczył i zastygł, bo tam były KOTY. Jak Selenka syknęła szczerząc zęby, Toluś czym prędzej wycofał się do swojej pustelni. W nocy zjadł całą miseczkę suchego, a rano całą saszetkę mokrego. Potem zaczął znowu skakać na klamkę, drzwi zostały więc mu otwarte (sam nie daje rady otworzyć, ale to pewnie kwestia czasu). Toluś wyszedł i zaczął zwiedzać całe mieszkanie. I tak zwiedza już od paru godzin. Są syki i warkoty z obu stron, ale jakby coraz rzadziej. Tamu łazi za "nowym" cały czas, pozostałe koty raczej obserwują i przy okazji obwąchują, tylko Kiri zaczepiła "nowego" łapką. Moim zdanie, jest nieźle.

Niedługo wstawię zdjęcia...
Acha, i przed chwilą była kupa, wielka i cuchnąca
