Klaudia, ja tak samo pilnuję baaardzo, żeby nic przypadkiem nie przynieść, i doskonale Cię rozumiem!
Chodzenia w domu w butach nie było i nie ma. Na korytarz, gdzie stoja buty, koty nie mają wstępu. Ręce myję, ale głównie, jak dotknę obcego kota. Tzn. nie mojego. Bo np. takich na dworze unikam, chociaż czasem cięzko..
Kamper! Ummmm....piękna sprawa!! Bierzesz koteczki i jeiesz. Fajnie by było.

A okiem nie otwieram od lat 10 co najmniej. O czasu, jak poprzednia kotka Kamusia wypadła mi z okna. Po 7 latach wylegiwania się na parapecie. Tylko wietrzymy, ale wtedy ktoś stoi przy oknie te 5-10 minut i pilnuje. Nie ma zmiłuj. Niestety siatki u nas nie da rady założyć, bo okna otwierane na zewnątrz, i nie ma pomysłu..