Mało się odzywam, przepraszam

Niemąż wrócił z zabiegu prostowania przegrody i przywlókł ze szpitala jakieś wirusisko paskudne. Jako że nie mogę pozwolić sobie na dłuższe zwolnienie od jakiegoś czasu chodziłam niedoleczona i dziękuję, mam ja też. Objawy są paskudne, temperatura nie schodzi poniżej 39 stopni. Gripex obniżył mi ją do 38 stopni. Wróciła moja alergia, alergia której takich objawów nie miałam 10 lat. Nie kicham i nie łzawią mi oczy, z resztą, takie objawy mam co roku i pomagają mi niezbyt mocne leki antyhistaminowe. Mam też sezonową astmę, pewnie dlatego ciągnie mi się brzydki kaszel. To już opanowałam. Ale wróciło atopowe zapalenie skóry i to ze znacznie większym nasileniem niż ostatnio. Już nie mam suchych plam, mam na dłoniach sączące się krostki. Swędzą jak sto tysięcy piorunów, a sterydy na to nie pomagają, dodatkowo dokopałam sobie szokiem posterydowym (zapomniałam przez te lata, że sterydy stosuje się trzy dni, potem trzy dni przerwy i znowu, bo inaczej organizm uzależnia się i reaguje swego rodzaju objawami odstawiennymi). Umiem to opanować, dowiedzione zostało, że nie tylko alergia powoduje AZS. W skrócie też niedobór witaminy D, na objawy pomagają też probiotyki. Mam bardzo obniżoną odporność, morfologia fatalna, chudnę bez diety, istnieje podejrzenie anemii megaloblastycznej. Mam robić całą masę dalszych badań, ale muszę najpierw pozbyć się tego dziadostwa. Z kręgu podejrzeń wykluczono koty, AZS pojawia się przy alergii kontaktowej (kosmetyki, proszek do prania) albo pokarmowej. Alergolog mnie nie ominie. Ale mniejsza z tym, co mnie nie zabije, to mnie psychicznie zniszczy. Wiem o alergii wszystko, nie dam się tej s****e.
A koty? Moje kochane kociątka, najkochańsze. Gdyby nie one nastąpiłby mój mentalny koniec. Czy one czują wiosnę? Zrobiły się bardzo rozgadane, opowiadają bardzo chętnie tylko im znane historie, a jakże. Pół dnia spędzają na balkonie i czekają aż wyrośnie im świeża trawa. Mam wrażenie że im dłużej ze sobą są, stają się do siebie jeszcze bardziej przywiązane. Do nas chyba też, kiedy któreś z nas wyjdzie z domu, oba siedzą pod drzwiami i miaukolą

To takie urocze

Kiedy mój O. był w szpitalu, oba też były w szoku że wracam sama do domu. Jak tooo?
