Łatoszek i gromadka. Wiosennie i pachnąco :)

sabianka pisze:Też mnie zastanawia co to za "pismo okólne" masz tam na budce zamontowane.

Zejdę później i zdjecie z bliska zrobie

mir.ka pisze:
CatAngel pisze:
mir.ka pisze:on taki zdolny? sam kulki lepi?

No troszkę trzeba pomóc bo kciuków nie ma ale jak widać ładnie mu poszło

nawet bardzo

Mirka w sumie to nie ma się co dziwić, że on kulki lepi, skoro potrafią płotek postawić :ryk:

i stoi do dzisiaj

Kocham to zdjecie :1luvu:

to trzeba mieć szczęście żeby taka fotkę uchwycić :ryk:

Piękne,szczęśliwe koty!.
Zdjęcie przedostatnie...boskie!!!! :mrgreen:

Łatek to tak ogólnie ma kilka fachów wyuczonych :twisted:

jest też mechanikiem :lol:

za niedługo wiosna

mechanik

Wiosenny kotecek :201461

A oto co mnie przed chwilą spotkało :ryk:

Dagmarek poleciał po bandzie :ryk:

sabianka pisze:Też mnie zastanawia co to za "pismo okólne" masz tam na budce zamontowane.

CatAngel pisze:A oto co mnie przed chwilą spotkało
Dagmarek poleciał po bandzie

ale się kocina załapała

sabianka pisze:Też mnie zastanawia co to za "pismo okólne" masz tam na budce zamontowane.

u mnie też na bramie wisi "Obiekt monitorowany całodobowo" i zdjęcie kota :wink:

O, jeju! że tak inteligentnie skomentuję :lol:

Kot w zieleni! :1luvu:

To chyba bardzo ułatwia sprawę opieki - takie stosunki na osiedlu i dogadanie się z sąsiadami. Pewnie jednak nie w każdym miejscu jest to możliwe, jak wynika z relacji forumowych.
Może to jest jakieś wyjście - zostać administratorem/zarządcą budynku...

morelowa pisze:O, jeju! że tak inteligentnie skomentuję
Kot w zieleni!

To chyba bardzo ułatwia sprawę opieki - takie stosunki na osiedlu i dogadanie się z sąsiadami. Pewnie jednak nie w każdym miejscu jest to możliwe, jak wynika z relacji forumowych.
Może to jest jakieś wyjście - zostać administratorem/zarządcą budynku...

Z tym administratoremto ja zartowalam :-)

chodziło mi oto ze nie musiałam nikogo pytać o zgodę.
No ale wiesz nie zawsze było u nas tak spokojnie. Trzeba było długo rozmawiać z ludźmi,kłótnie też były. Wszystko się zmieniało w trakcie akcji sterylizacji kotów.

Te zdjęcia to jak do kalendarza jakiegoś

Boszeeee te koty się tulą :1luvu:

To najcudowniejsze zdjęcie, a drugie to urzędujące koty na płocie - osiedlowe chłopki

A wszystkie inne są też wspaniałe, ale te koty mają zabawy

A budka monitorowana, wow :1luvu:

CatAngel pisze:
morelowa pisze:O, jeju! że tak inteligentnie skomentuję
Kot w zieleni!

To chyba bardzo ułatwia sprawę opieki - takie stosunki na osiedlu i dogadanie się z sąsiadami. Pewnie jednak nie w każdym miejscu jest to możliwe, jak wynika z relacji forumowych.
Może to jest jakieś wyjście - zostać administratorem/zarządcą budynku...

Z tym administratoremto ja zartowalam chodziło mi oto ze nie musiałam nikogo pytać o zgodę.
No ale wiesz nie zawsze było u nas tak spokojnie. Trzeba było długo rozmawiać z ludźmi,kłótnie też były. Wszystko się zmieniało w trakcie akcji sterylizacji kotów.

Kurcze, ja też u mnie nikogo nie pytałam.
Po prostu wzięłam, postawiłam budki w ustronnym miejscu i już. Fakt, że nie ma u mnie aż tylu kotów przy bloku - teraz są dwa a jak stawiałam budki było pięć.
Wyszłam z założenia, że zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt wolnożyjących i programem opieki nad nimi, realizowanym przez miasto (na koszt którego owe koty zostały pokastrowane) spółdzielnia winna zapewnić godne warunki bytowania zwierzakom żyjącym na jej terenie (a wręcz cieszyć się, że ktoś ich z tego wyręcza).
U mnie większość mieszkańców wie, że są budki a koty są regularnie karmione i pokastrowane. Też właśnie jak je łapałam na zabiegi ludzie zaczęli przychylniejszym okiem spoglądać.
W sumie mam w bloku chyba dwie czy trzy osoby, które coś tam sobie popsioczą na te koty a większość podchodzi bezproblemowo, często też wrzucają im coś tam do misek (bywa, że i cały obiad łącznie z surówką :wink:

).
Zdarzały się też kwiatki typu "genialny pomysł" jednego z sąsiadów z innej klatki, żeby zadzwonić do schroniska żeby przyjechali i połapali te koty bo tam im będzie lepiej - w większości półdzikie koty, które całe życie spędziły na wolności czy też pytanie innej pani sąsiadki czy jak ja te koty karmię to one na pewno będą myszy łapać (mam w podwórku pizzerię zatem i szczury się zdarzają - najedzone koty potrafiły takie okazy pomordować, że strach się bać)... Zawsze takim ludziom cierpliwie tłumaczę jak się sprawy mają w rzeczywistości.
O budkach administracja chyba nawet wie bo poprzednia pani sprzątaczka to nawet tam czasem pozamiatała przy kocich rezydencjach :smokin:

Takie maleństwo właśnie siedzi u nas w miejscu karmienia wolnożyjących

. Mozliwe że ktoś podrzucił

Czy ktoś zechce dać domek

niestety ale maluszek(kotka) trikolorka siedzi teraz na dworze w kociej budce

ale pewnie będzie z kociastymi przesiadywać jak zejdę dać jeść.

Niestety muszę bardzo dbać o mojego nerkowca ktory nie toleruje żadnych kocich zapachów a tymbardziej obcych kotów wiec nie mogę jej dać schronienia

co bardzo boli