» Czw lut 12, 2015 21:26
Re: MOJE KOCIE BIEDY III Wielka radosc!!! Znalazlam Anyzka
Beata,
odnosnie zdjec psa,
mnie sie wydaje, ze ten pies nie wyglada na chudego, bardziej na wyleknionego, moze byl bity?
My mielismy raz taki przypadek, mieszkalismy jeszcze w innej dzielnicy miasta, wynajmowalismy domek z ogrodkiem (ale rosla tam tylko trawa) i jednego letniego wieczoru mielismy otwarte drzwi wejsciowe i nieoczekiwanie pojawil sie w nich pies, duzy, moze labrador? juz dokladnie nie pamietam.
Wszedl zachecony przez nas, jedlismy wlasnie kolacje w kuchni, poczestowalismy psiaka tym co jedlismy, zjadl i polozyl sie pod stolem.
Za chwile slyszymy samochod przejezdzajacy kilkakrotnie nasza ulica (a to uliczka boczna, malo uczeszczana) a potem nawolywania.
Okazalo sie, ze to wlasnie wlasciciel szuka w panice psa ktory ulotnil mu sie z obejscia domowego.
Panika bo;
kazdy pies jest tu (musi byc) rejestrowany i czipowany (kot - na zyczenie),
nie moze przebywac po za "ogrodzeniem" bez opieki,
moze wtargnac na ulice, n.p. i spowodowac kolizje drogowa.
Za niedotrzymanie tych warunkow , jesli pies przebywa bez wlasciciela, jest dotkliwa pieniezna kara.
Wlasnie ta dotkliwa kara wyeliminowuje, moim zdaniem, problem walesajacych sie psow.
Brak tego zjawiska, jak i bezdomnych i glodujacych zwierzat w ogole czyni zycie ludzkie szczesliwszym, przynajmniej tych ludzi, o ktorych mi chodzi i ktorych szanuje.

