Spadłyśmy na drugą stronę, no tak być nie może
Dzisiaj ostatni dzień antybiotyku u Horci, a że dostaje go w jedzeniu, to nawet nie wie i znowu małymi kroczkami zaczyna nam ufać. Od 3 dni, co wieczór przychodzi do mnie do sypialni, gdy niemąż w łazience i poluje na moje nogi i dłonie chroboczące o prześcieradło pod kołdrą.
Z Narnią biegają i się biją wieczorami, zbliża się godzina 21:30 wówczas obie się myją, a po 10 minutach już jest faith night club, Narnia rzuca się na Horcię, łapie ją za kark, albo krtań, Horcia tupie w nią nóżkami, później się liżą, raczej Narnia wylizuję Horcię w miejscach gdzie ją gryzła. Narnia odchodzi po chwili znudzona, a Horcia ją goni i znowu się podgryzają. Taki kabaret mamy co wieczór, w dzień podejrzewam jest podobnie. Wspólnie jedzą, wspólnie śpią i razem się bawią. Z perspektywy miesiąca, mogę powiedzieć, że szkoda mi Narni iż tak długo była sama. Zdecydowanie lepiej jej z towarzystwem kocim, a i do nas jest bardziej przymilna, jakby zazdrosna i eksponuję swoim zachowaniem iż to my jesteśmy przede wszystkim jej sługusami, a dopiero później Horci.
Teraz gdyby na naszej drodze stanął kolejny kot, nie będę się długo zastanawiać, jak się pojawi to zostanie z nami.