Dzisiaj ok godz. 12,40 gdy jechałam po Jasia na sterylkę, cos mi mignęło przez jezdnię
Scarlet biegła do miejsca karmienia - o dziwnej godzinie, ale biegła
bardzo wystraszona była, a jeszcze bardziej głodna
jak zobaczył wiaderko z karmą wyjęte z bagażnika, nie dała mi dojść do misek, mało się nie przewróciłam przez nią, dałam jej jeść - jadła całym pyszczkiem, zupełnie nie gryzła, szybko łykała to co zgarnęła do pysia
ona musiała być gdzieś zamknięta, teraz zrobiło się cieplej i może ktos cos otworzył? albo wietrzył?
sama nie wiem, ale dobrze to nie wygląda
mam zdjęcia jak je, ale mam je na telefonie a z telefonu nie zgram na kompa - mogę komus wysłać na telefon aby wstawił (w moim fonie jest juz od dwna coś popsute i nawet informatyk nie był w stanie zgrać, a serwis tego naprawić)
donoszę uprzejmie, że Jasio W. juz po sterylce - podobno nawet przez sen prychał i syczał
wszystko poszło expresem i bez komplikacji - wetka ma w tym niesamowita praktykę więc nic nie miało prawa się stać (co nie znaczy, że stanow lękowych nie było)
Jasio ma się dobrze, powtórzony test jest ujemny, czip w miejscu
gdy był w narkozie, wetka obejrzała go baaaardzo dokładnie
i tak: grzyba brak, skóra różowiutka na całym Jasiu, futerko zdrowe i lśniące, łapki i pazurki czyste i zadbane, brzuszek znaczny (no co, jeśc chłopak lubi

), uszka czyste, oczka zdrowe, w paszczy korzeni po ząbkach brak, stanu zapalnego brak, gardelko czyste,
problem dotyczył tych ząbków, które zostały 4 czy 5 sztuk - jest na nich kamienia trochę
przyznaję tego nie przewidziałam, że może być i nie miałam 80zł na to
to jest do zrobienia u Jasia