Kocio został odrobaczony, dostał lydium i tablety(antybiotyk na dalsze leczenie.
Moja wetusia chciała wziąć wszystkie koszty na siebie, ale tak nie mozna-ja rozumiem wielkie serce i miłość do zwierząt, ale to przeciez praca, ciężka praca i leków nikt za darmo Jej nie da. Wymusiłam by choć częśc opłaty była na mój koszt, ale to naprawdę tylko mała cześć-zapłaciłam tylko za antybiotyk!-odpchlanie, odrobaczanie(milbemax), lydium i dwa pierwsze zastrzyki(lincospectin i metacam), wetusia zafundowała z własnej kieszeni!!!-zna ktoś z Was takiego weta???-ja nie znam nikogo innego, kto by tak pomagał!!!!!! i to nie jest jedyna pomoc, jaką otrzymuję!-zawsze jestem liczona z dużym rabatem!!!!
Moja wetusia, zawsze ma czas, by poczekać, aż się doczłapię, nawet po godzinach przyjęć, nawet proponowała, że przyjedzie w niedzielę, do ciężko chorej juz wtedy Klary, a nie mieszka u nas, lecz w Olsztynie!!!
Boże!-jaka jestem losowi wdzięczna, że mam taką wetkę!!!!!
I nie tylko dla mnie jest taka dobra!-ona wszystkich swoich pacjentów traktuje z wielkim sercem!!!!


