Dałaś radę troszkę pospać w nocy?
Ja po pierwszej posterylkowej nocy z Ofelią byłam tak padnięta, że zasnęłam na podłodze w łazience
A propos wybudzania - jak ciachałam Ofelię, wet kazał przyjść za jakieś 1,5-2 godziny. No to potuptałam do domu, przygotowałam wszystko na noc i zebrałam się do wyjścia ze sporym wyprzedzeniem (lepiej pospacerować, niż w domu znosić strusie jajo na twardo). Jak zamykałam drzwi, zadzwonił wet że już można przychodzić. Ofelię zastałam wybudzającą się, jeszcze leżała, ale już się ruszała. Podobno przy zakładaniu ostatniego szwu weci mieli wrażenie, że Ofelczasta już się zaczyna budzić. A przecież musieli jej dokładać narkozy!
Za to Czarnidełko wybudzało się powolutku, jak przystało na Małą Ciorną Pierdółkę. Myślałam, że pójdzie tak sprawnie jak u Ofelii, dlatego jak wet nie dzwonił, to znosiłam to strusie jajo i nie mogłam usiedzieć w miejscu. Dlatego ostatni etap oczekiwania był już w poczekalni przed gabinetem.








bo produkty przemiany materii utknęły mu w jelitach i dostał martwicy (mam nadzieję, że nie pokręciłam)
