POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Czw sty 08, 2015 21:29 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Fajna ta żaba . :twisted:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto sty 13, 2015 8:57 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

A teraz uprzejmie proszę o trzymanie kciuków. O 10 jesteśmy z Maszą umówione w gabinecie, pozbawiam laleczkę podrobów definitywnie. Nie wiem kto się bardziej denerwuje ja czy ona... Mało co spałam w nocy, jak usnęłam to miałam koszmary takie,że proszę siadać,a ta mała larwa lata po domu zadowolona z życia i ma wszystko gdzieś. Chyba znajdę sobie na dziś mnóstwo roboty, w miarę możliwości ciężkiej i wyczerpującej,żeby nie siedzieć i nie myśleć co się dzieje z Maszą zanim weci nie zadzwonią,że można odebrać pacjentkę. Moja matuś twierdzi,że za bardzo się przejmuję ale cholera jasna, jak mam się NIE przejmować, skoro wykarmiłam tą larwę butelką? I po co ja czytałam powikłaniach posterylizacyjnych,o tych zakażeniach ran, wygryzionych szwach, przepuklinach i diabeł jeden wie czym jeszcze.... I jak ja mam utrzymać Artema z dala od Maszy po powrocie do domu skoro od kilku dni tej Leniwej Tłustej Bule coś odbiło i ganiają się w te i nazad po całym domu? A przecież kicia przyjedzie do domu w kubraczku, ze szwami na brzuszku,śpiąca po narkozie... Chyba zamknę się razem z nią w kotłowni póki nie poczuje się lepiej....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Wto sty 13, 2015 9:04 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Biedactwo! I ty, i Maszeńka :cry:
Ja moje obie ciachałam wieczorem, co było błędem, bo noce były tragicznie nieprzespane. A po sterylce Małej Czarnej zmarzłam niesamowicie, bo spałam na podłodze, co chwilę się budząc i przykrywając kotę, która próbowała pełzać. A zimna była, jakby świeżo wylazła z zamrażarki.
Na szczęście Ofelia wykazała zrozumienie dla rekonwalescentki i nie właziła na nią celem wymycia "ciornej" łepetyny. I jakoś dotrwaliśmy do zdjęcia szwów.

Trzymam za was kciuki :ok: :ok: i czekam cierpliwie na wieści.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35359
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto sty 13, 2015 9:11 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Hej

Kciuki za Maszeńkę,to normalne,że się stresujesz... nas też to 'zaraz' czeka,ale tak być musi,wszystko będzie dobrze <3

Ile u Was kosztuje zabieg sterylizacji?
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie

Post » Wto sty 13, 2015 11:37 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Będzie dobrze. :ok: Ja swoje gadziny po sterylizacji wzięłam do łóżka pod kołdrę, choć generalnie wyznaję zasadę, że łóżko jest moje i zwierzom wstęp do niego wzbroniony. :mrgreen:
ObrazekObrazekObrazek

Salem 11

Avatar użytkownika
 
Posty: 2810
Od: Czw paź 24, 2013 20:05

Post » Wto sty 13, 2015 12:13 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Maszeńka sobie poradzi, dzielna z Niej dziewuszka :ok: :ok: :ok:

Salem 11 - ale jak to tak? Spać bez kotecków? Mnie się lepiej usypia jak czuję przytulonego Ogrynia do nóg i Pestkę na poduszce (chociaż czasem za bardzo się panoszy, i, jak zajmę za dużo poduszki, to kładzie mi łapki na głowie).

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5930
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Wto sty 13, 2015 12:24 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

No cóż, jestem podłym i samolubnym ludziem. :oops: :mrgreen: Chociaż łachudra wredna i niereformowalna czyli Tien jako jedyny nic sobie z tego nie robi i w nocy włazi na pościel. Przyznać mu trzeba, że układa się tak, żebym tego nie zauważyła. :twisted:
ObrazekObrazekObrazek

Salem 11

Avatar użytkownika
 
Posty: 2810
Od: Czw paź 24, 2013 20:05

Post » Wto sty 13, 2015 13:44 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Ja próbowałam moje posterylkowe okrywać kołderką, ale i jednej, i drugiej włączała się szwendaczka i spod kołderki/kocyka wyłaziły. Co chwilę musiałam okrywać od nowa.
Z Ofelią to jeszcze spałam w łóżku, ale przy Czarnidełku, nauczona doświadczeniem (Ofelia z wyrka mi zwiała) przeniosłam się na podłogę. Z podłogi w końcu zeskoczyć się nie da, więc większe bezpieczeństwo dla kota.
A dla ludzia większe zimno :roll:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35359
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto sty 13, 2015 14:11 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

A mnie się udało przejść bez problemowo. Salem do wieczora wybudziła się na tyle, że nie trzeba jej było pilnować. Po za tym wolała się przytulić do Axi. :lol: I o dziwo obie jakoś to przeżyły choć normalnie nie ma takiej opcji. Cymes był już bezjajeczny. A Tienowi szwendaczka włączała się jak tylko poczuł, że mnie nie ma obok niego. :D
ObrazekObrazekObrazek

Salem 11

Avatar użytkownika
 
Posty: 2810
Od: Czw paź 24, 2013 20:05

Post » Wto sty 13, 2015 20:48 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Trzymam :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Ja miałam dwie kicie na raz po strylce . Lara ok . Luna jakoś mi sie tak dziwnie budziła . Urlop na te potwory wzięłam .
Bedzie dobrze . :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto sty 13, 2015 20:54 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

hej :)
Ja sterylkę wspominam bardzo źle - beczałam przez cały dzień, jak podpisywałam papierek, że Kitusia może się nie wybudzić to nic nie widziałam tak wyłam, a jak odbierałam moją Kitulkę taką zwiniętą i ogłuszoną to beczałam jak bóbr dalej. Wetka patrzała na mnie jak na idiot! Potem chodziłam z Kitkiem całą noc na kolanach i trzymałam ją za brzuszek, żeby się nie przewróciła. Przywiązałam ją też do kaloryfera na smyczy, żeby nie skakała, bo skakała na blat żeby uciec od bólu brzuszka i spałam z mężem w kuchni na podłodze obok niej. A w nocy obudziłam się z rykiem, bo Kitul leżał na boku i był zimny i myślałam że umarł - ale na szczęście nie... Ranyyy co ja przeszłam z tym to moje :(

Ale teraz jestem już bardziej świadoma i zaprawiona w bojach "ciachania" dzięki opowieściom różnorakim na forum, a wtedy byłam zielona i dla mnie to był koniec świata ;)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto sty 13, 2015 23:47 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Swoją drogą najwyraźniej wet był sam idiota bo kto oddaje jeszcze nie wybudzonego kota właścicielowi?! Ja dostałam Artema żywiutkiego jako ten szczypiorek na wiosnę, wybudzonego i zaopatrzonego w syropek przeciwbólowy jak po pytaniu wetów czy podam mu zastrzyk sama następnego dnia omal nie zemdlałam... Teraz już mam wprawę przerobiłam tydzień podawania zastrzyków z antybiotyku sterydów i przeciwbólowych przy Truflinym zapaleniu pęcherza. A dziś ....

O 10 byłyśmy w gabinecie. Masza zasnęła na moich rękach nie chciała mnie puścić do samochodu wsiadłam jeszcze spokojna ale po drodze ryczałam jak bóbr. W domu z miejsca zabrałam się do sprzątania. Takiego fest. Od 10.30 do 15.30 wykonałam co następuje: Umyłam okna w całym domu włącznie z piętrem. Odkurzyłam całe piętro sprzątnęłam łazienkę z szorowaniem brodzika i kibelka na górze włącznie. Posprzątałam pokój mojego syna mimo,że sobie obiecałam,że moja noga progu tego chlewa nie przestąpi.Zmieniłam pościel w trzech pokojach na górze i wytrzepałam chodnik w korytarzu. Umyłam i wypastowałam schody. Wyszorowałam blaty kuchenne, stół kuchenkę z piekarnikiem włącznie oraz zlewozmywak. Umyłam suszarkę na zlewozmywaku, nie była szczególnie usyfiona ale szorowałam francę szczoteczką do żółwia*. Wyszorowałam wierzchy i fronty kuchennych szafek plus wszystkie półki w kuchni,wytarłam kurz z książek w salonie,uprałam zasłony, uprałam kanapę i fotel. Odkurzyłam. Umyłam i wypastowałam podłogi. Uprałam moją wersalkę i narzutę. Wytarłam kurze i wygoniłam pająki spod sufitu. Wytrzepałam wszystkie kocie legowiska i poduszki w moim pokoju. Wytrzepałam psie materacyki i zmieniłam im koce na czyste. Wytarłam kurze spod mebli i zza wersalki. Umyłam kaloryfer i parapet. Zmieniłam wodę Kapslowi i umyłam akwarium. O 15.30 zadzwonił Pandoktor mówiąc co następuje :Witam pani Kasiu, chciałem zawiadomić,że Szylkretowa Buła jest cała,zdrowa wybudzona i na chodzie, aczkolwiek wściekła na maksa, z powodu ubranka. Zatem może Pani po nią spokojnie przyjechać" Nogi mi się ugięły. Z ulgi.... Odziałam me ciało wytwornie i popędziłam do gabinetu z siostrą za kierownicą. W gabinecie powitał mnie zamknięty transporterek z którego przez kratkę wystawała opazurzona łapa tygrysa szablozębnego :D Maszeńka była tak wściekła,że nawet nie dała mi buzi na powitanie kiedy z okrzykiem "Moje słoneczko maleńkie, mama przyszła chodź na rączki" padłam na kolana przed transporterem. Napyskowała na mnie wyginając się jak jogin i pokazując kaftanik. Zabrałam potworzycę do samochodu. Całą drogę pyskowała w niebogłosy więc jechałyśmy przy akompaniamencie warczenia prychania parskania i odgłosów przegryzania gardła pluszowemu rysiowi i wypruwania flaków z Balistycznej Żaby Bojowej. W domu królewna pierwsze co zrobiła to zarzucając lekko zadkiem po wypastowanych panelach pognała do kuwety gdzie uwaliła klocka i wysiusiała się konkretnie. Potem wyszła z kuwety i pognała do pokoju gdzie na szafce stała micha Artema i dawaj mordę w jego żarciu maczać, ledwo jej zabrałam bo Panydoktory powiedziały,że dziś jeszcze nie powinna nic jeść. Oczywiście była święcie oburzona,że niby jak to,Artem je a ona co? Patyk?! Pościeliłam łóżko, położyłam się z tą wredną zołzą, zaczęła ciumkać mi podkoszulek i zasnęła. Teraz ślicznie sobie śpi na moim łóżku przykryta po uszki kocykiem i mruczy. Jeeeeżu mój kolczasty jaka ulga to pojęcia nie macie... Autentycznie, kamień z serca. Artem jak Maszę zobaczył w kretyńskim wdzianku cały się zjeżył i zaczął warczeć i fukać, mam nadzieję,że przejdzie mu to jak jej kaftan zdejmą :D Jesteśmy umówione na wizytę kontrolną w czwartek w okolicach godziny 12 w południe.A w moim plecaku spoczywa strzykawka z syropkiem przeciwbólowym z zaleceniem podania jutro w okolicach 9 rano. A ja jestem szczęśliwa. W ramach wdzięczności Panydoktory zostały obdarowane Bojowymi Żabami Balstycznymi, bardzo im się podobały, mają służyć do karcenia nieposłusznych pacjentów lub ewentualnie ich właścicieli :D


padam mordą na pysk serio. I ledwo widzę na oczy chyba z nerwów. Nie wiem jak ja będę dziś spała, bo Masza co jakiś czas się budzi i skacze po meblach a ja się boję,czy jej to nie zaszkodzi......


*To nie pomyłka,Kapsel uwielbia siedząc pod kranem być szorowanym szczoteczką po pancerzyku. Rozmowa z moim synem :
-Mamo mogę wziąć tą szczoteczkę?
-Tej nie rusz, to jest szczoteczka do żółwia!
-No patrz mamusia jaki ja głupi jestem, ja taką szczotką myję zęby.....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Śro sty 14, 2015 0:22 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

P.S Wrzuciłabym zdjęcia Maszy ale nie wiem co odbiło mojemu komputeru, czepia się,że dozwolone rozszerzenia to .jpg, zdjęcia są w jpg.... Poczekam do jutra, Młody wróci ze szkoły to coś pokombinuje....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Śro sty 14, 2015 1:09 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

O matko, to chyba w tydzień przeżyłaś a nie w jeden dzień ;)
Jak to do mnie, że kto oddaje niewybudzonego kota, to moja Kitusia była wybudzona, ale jeszcze pod "wpływem" i się przewracała. Więc ja chodziłam z nią wszędzie na kolanach i trzymałam w pionie, żeby się nie przewróciła a na noc przywiązałam na smyczce żeby nie mogła skakać i spałam obok niej na ziemi z m. ;)
Dobrze, że wszystko się dobrze skończyło. Mimo wszystko taka operacja przeraża :)
A alergia na kaftanik nazywa się podobno "chorobą ubrankową" - w nowym numerze centaurusa był o tym artykuł ;) Też pierwsze słyszę ;) Moja Kitula też na nią zachorowała i choruje też na smyczkową ;)
Dobra, już po 1 - czas spać.
Dobranoc :)
:201461 :201461
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro sty 14, 2015 8:08 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Hej

Dobrze,że już 'po'!! :D i że wszystko jest w porządku,to najważniejsze. Pamiętam jak Marcel był kastrowany,pojechaliśmy po niego,wróciliśmy do domu..i co?. Tosia na niego syczała,podchodziła czasem do niego,ale syczała i fukała,co mnie martwiło,ale to dlatego,że Marcel obco pachniał,na drugi dzień już go z powrotem kochała,a mi ulżyło :kotek:

Nas sterylizacja Tosi też 'zaraz' czeka :)
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości