Mirando, w takich okolicznościach podjęłaś bardzo trudną, ale mądrą decyzję. Bardzo cieszę się, że posłuchałaś Zena i nie pozwoliłaś by cierpiał. Byłaś Jego Aniołem. Bardzo, żałuję, że nie mieliście więcej czasu, że nie spotkaliście się wcześniej. Tak, to był Twój kot. Mieliście niesamowite szczęście, że się znaleźliście (jak pomyśleć jaką piękną historię razem napisaliście: Stary, zapomniany, niechciany kot, przebywający, gdzieś na drugim końcu kraju w schronisku, przez parę ładnych lat i Ty, któraś Go jakimś cudem wypatrzyła, pokochała, dała dom... Zakończenie, mimo całego bólu, też jest szczęśliwe, Zen umarł otoczony miłością

)
Znam uczucie straty TEGO kota, bo każda relacja jest inna, swoje zwierzęta się kocha, ale niektóre są po prostu... te i żadne inne. Jest rozdzierający. Trudno cokolwiek napisać, co pomogłoby Ci w tych chwilach, więc napiszę, że po prostu jestem. Nie znałam Zena, ale lubiłam Go i będzie mi brakować opowieści, zdjęć...