Rozebrałam choinkę. Tą mdlejącą bidulę nieszczęsną

W sumie mogła jeszcze postać ale po wczorajszym wieczornym szoku kompletnym stwierdziłam,że jednakowoż czas najwyższy

Otóż udałam się na posiedzenie do toalety. Maszeńka oczywiście powędrowała wraz ze mną abym przypadkiem nie spierniczyła przez rurę odpływową. Oczywiście jak Maszeńka to i Artemek wiadomo. Maszeńka po głębszym namyśle uznała,że jak wszyscy to wszyscy, wlazła do kuwety i dawaj się napinać. Artemek zachęcony przykładem oczywiście też musiał. Tak więc nadymamy się wszyscy troje, jest miło rodzinnie oraz sympatycznie. Kotełki zakopały,wypuściłam gadzinę z łazienki no i wiadomo, trzeba zburzyć te cudowne przykłady architektury kuwetkowej, zatem dawaj za łopatkę. A w obu kuwetach.... O jeżu mój kolczasty i borze szumiący, zawsze twierdziłam,że "Tłajlajt" to super film dla rozhisteryzowanych nastolatek a Eduard to pedzio. A w kuwecie miałam oprócz śladów działania kociego układu pokarmowego również ślady wizyty Eduarda.... Zarówno Masza jak i Artem... No cóż, jakby to ująć nie budząc zbędnego wstrętu... Oboje się wyszczególnili nader solidnie i na brokatowo. Poległam. CALUŚKIE kuwety obsypane brokatem. ale to caluśkie. Spotkałam się wprawdzie z określeniem "zesr** się tęczą" i miałam tego namacalny niejako dowód kiedyś kiedy mój poprzedni pies zeżarł opakowanie kredek świecowych ale to co zrobiły moje koty wczoraj to już przeszło moje pojęcie. Dlatego też rozebrałam dziś choinkę. I wywaliłam dwie łyse bombki całkowicie obgryzione z brokatu. W przyszłym roku powieszę na choince granaty treningowe i naboje od AK 47 jak babcię kocham, jest szansa że tego te jasne cholery nie zeżrą bo im się w pyszczkach nie zmieści. Prowadząc rozmowę wieczorną z mężczyzną mego życia łkałam jak dziecię do słuchawki, że ja mam dośc, że koty to twory Szatana i że niech on je zabierze, bo skoro w moim domu przebywał Eduard z Tłajlajta to świat się kończy, apokalipsa się zbliża a koty przegryzą mi gardło w nocy. Mężczyzna mego życia porozczulał się chwilę nad ciężkim losem kobity opanowanej przez koty a potem stwierdził: " No ale wiesz, kochanie... Sama chciałaś Mówiłaś,że kochasz koty i wybaczysz im wszystko... Po prostu, zabierz im bombki i będzie git." Myślałam,ze go cholera uduszę zdalaczynnie serio.... Dlatego też głęboko liczę,że tu, na forum, uzyskam chociaż cień współczucia, i zapewnienia, że i Wasze koteły zżerają brokat z bombek.....