Witajcie Miłośniczki oraz Miłośnicy kotów wszelkiej maści i natury,
Mam na imię Maciek, mieszkam w Łodzi i mam przyjemność być opiekunem Klary - pięknej kotki, która znalazła mnie w Bieszczadach. Po całym dniu spędzonym w górach, wracałem już do schroniska, aż tu nagle, z okolic GS-a w Komańczy słyszę przeraźliwe miauczenie. Minęła chwila, zanim zlokalizowałem to kocie nieszczęście. Tuż koło sklepu siedziała sobie kilkutygodniowa, śliczna koteczka. Posiedzieliśmy tak sobie razem, aż zaczęło się ściemniać. Nie chcąc zostawiać jej na pastwę "losu", zabrałem ze sobą i nakarmiłem (Whiskasem, przepraszam Klarciu), lecz wtedy jeszcze miałem nadzieję znaleźć właścicieli. Nieco później ktoś mnie jednak przekonał, że pewnie mała została wyrzucona i raczej nikt jej szukać nie ma zamiaru... Tak więc wróciliśmy pks-em do Łodzi i została oficjalnie moim zwierzątkiem.
Było to już 3 lata temu, a kicia żyje sobie dalej - mam nadzieję szczęśliwie - i tak to mniej więcej wygląda.