Ja wywiesiłam w miejscu karmienia kartki, że sprawa jest zgłoszona i mamy gnoja na oku...może się uspokoi...
Tutaj Ci ludzie tak nienawidzą tych kotów. Oblewali je wrzątkiem, rzucali cegiełkami, a ja zawsze je ratowałam. Zawsze byłam przy nich. Nie mogę sobie darować że nie było mnie, kiedy one jadły to coś od tego człowieka. Po prostu nie mogę!
Szukam pomocy wszędzie gdzie się da, dosłownie wszędzie, nikt, nic. Czy tylko ja jestem tak naiwna ze zawsze pomagam?
Jedna podtruta koteczka tam została. Wątroba nabrzmiała, ogromna, kotka wychudła, ale zwyczajnie nie mam gdzie jej dać. Jutro wezmę ją do weterynarza, zobaczę czy jest co ratować...
Matko Boska, to moja najukochańsza kotka, najwspanialsza. Taka co nawet psy kocha.


Od kilku miesięcy pojawiam się sporadycznie..
Powód?
Choroba, przepraszam.