
Pierwsza była Luna. Czarna o urodzie orientalnej ma już 1,5 roczku. Jej dzika mama została zmarła zabita przez auto, a sama kitka wraz z 4 rodzeństwa zostały same w kryjówce w drzewie.. na szczęście usłyszeli je dobrzy ludzie i tak Luna wraz ze swoją siostrą w wieku około tygodnia trafiły do mnie na wykarmienie. Początkowo miala zostać jej szara siostra: Ronia. Ale mały diabeł szybko podbił moje serce i wiedziałam, że tego kota na pewno nie oddam








Gdy Luna miała około pól roczku mieszkała ze mną chwilowo we Wrocławiu w mieszkaniu. Od razu wzięliśmy jednego tymczasa (forumowego Łaciatego














Obecnie w domu przebywa też kot w typie Maine Coona rodziców 6 letnia Lena:


7 letni owczarek niemiecki Negra


Psi tymczas sunia odebrana interwencyjnie w typie charta 1,5 roczna Lady mocno wychudzona, bez jedzenia ,schronienia, na łańcuchu( były tez u mnie jej dzieci ale one znalazły nowe domki)


Koń Nigeria( no może nie w domu


No i oczywiście jest tez koci tymczas: Joker


Zwierzaki za tęczowym mostem ...

Dasza- kotka w typie persa. Żyła krótko, nie znamy przyczyny śmierci, znaleziona martwa na podjeździe...Pół roku wcześniej wyrwała sobie szwy po sterylizacji ( weterynarz zapewniał że kołnierz nie jest potrzebny bo koty nie rozlizują...a ja jeszcze o niczym pojęcia nie miałam-miałam 13 lat) i dosłownie się rozpruła. Cudem uratowana( wnętrzności które wyszły na wierzch miała całe w piasku bo weszła tak do kuwety...) ale nie wiadomo czy śmierć nie była komplikacją. Odpoczywaj w spokoju [*]

Czina- sunia rasy Husky. Dożyła godnej starości. Ostatnie dni jej 14 letniego życia spędziła w gronie rodziny, ze sparaliżowanymi tyłami. Lekarstwa nie pomagały więc zdecydowaliśmy się skrócić jej cierpienia. Oby tam już nie bolało .. [*]


Nico- Psiak na tymczasie. Odebrany interwencyjnie, skrajnie wychudzony, kręcący się non stop w kółko, cały w larwach much które zjadłyby go żywcem. Był u nas miesiąc. Po raz pierwszy w jego 14 letnim życiu ktoś go kochał, przytulał, zajmował się nim. Na początku lecznie(sterydy) pomagało. Potem znowu przestał kontaktować. Miał robiony rezonans mózgu. Guz w przysadce. W samym środku czaszki- nieoperacyjny. Nie przedłużaliśmy cierpień psiaka. Postanowiliśmy go nie wybudzać po rezonansie. Szkoda chłopaku, że tak późno trafiłeś w nasze ręce i tak późno poznałeś czym jest szczęście... [*]