Dzień dobry

Watek zaniedbany, dawno mnie na nim nie było, ale postanowiłam się odezwać, żeby zdać Wam relację po ponad roku wspólnego mieszkania z Miauczysławkiem

Otóż, pomimo kiepskich zeszłorocznych rokowań, Miauczuś żyje

i to chyba całkiem nieźle - kaszel się zdarza kilka razy w miesiącu, kuracje przeciwzapalne kontynuowane, ale ogólnie daje radę

nawet bardzo daje radę

Drżałam przez ostatni rok o niego, ale gdy minął magiczny 9 sierpnia, czyli data wprowadzenia się do mnie Miauczysława, troszkę mi ulżyło - może te diagnozy to jeszcze nie wyrok...
Kocio spasł się strasznie, dobijając do 9,2 kg - aktualnie jest na diecie odchudzającej, póki co z rezultatem 8,7 kg.
Z kumplem Mruczomirem miłości nie ma, ale wojny też nie. Mimo ze na pierwszy rzut oka tego nie widać, to są ze sobą chłopaki związani - wystarczy ze jeden się ruszy, gdzieś przejdzie, już drugi go obserwuje i lezie za nim

Czasem się poprztykają, Miauczuś pogoni Mruczomira pod łóżko, a w odwecie zostanie ugryziony w swój tłusty tyłek - ogólnie jest ok

09/08/2014 minął rok odkąd mieszkamy wspólnie z Miauczuśkiem - była imprezka na "1 urodziny"

z prezentem - kocią poduchą (spodobała się bardziej Mruczomirowi, Miauczuś był chyba średnio zadowolony

) i kurzym cyckiem na obiad (ten prezent spotkał się z bardziej entuzjastycznym przyjęciem

)
Póki co tyle...
