Wiem, skąd jest Menel. To znaczy, gdzie był karmiony i zadbany. Rodzina szanowana, można rzec urzędowa. Podobno w sąsiedztwie kotek uchodził za szczęściarza, że tak miał dobrze.
Ja pierdzielę. Jak on miał dobrze, to co znaczy kot miał źle? Menel też chyba mało entuzjastycznie odnosi się do tego szczęścia, bo przecież u mnie nie jest uwięziony, a mieszkam jakieś 700 metrów od poprzednich opiekunów. Wychodzi, kiedy chce. Dla kota wolnożyjącego w jednej wsi taka odległość to żadna odległość. Tymczasem w ostatnich dniach, gdy upał wieczorami zelżał, nie złazi nawet z tarasu. Siedzi na fotelu i grzeje dupsko na poduszce. Na noc pakuje się do domu jak do siebie.
Jeśli w takich okolicznościach przyrody można w ogóle mówić o zwrocie kotka poprzednim opiekunom, to ja się oczywiście zgadzam, ale pod warunkiem zwrotu kosztów ratowania kotu życia. Bo to, że ratowałam mu życie, nie podlega dyskusji. Pęcherz miał jak mały balonik i nie sikał. O opinię wetó jestem spokojna, szczególnie mojej wetki.
No i chciałabym zobaczyć, jak przetłumaczą temu kotku, że ma do mnie nie przychodzić

Dzisiaj przez 40 minut próbowałam oglądać film "Wojna polsko ruska" na motywach powieści niejakiej Masłowskiej. No nie przemówiło do mnie to dzieło. Jeśli taki hit staje się bestsellerem na ładnych kilka miesięcy, to zaczynam się obawiać o kondycję polskiej literatury, a szczególnie krytyki literackiej. Ale co się dziwić, skoro bełkot nachlanego faceta staje się drugą epopeją. "Pod mocnym aniołem" mam na myśli.
To są oczywiście moje osobiste opinie. Dla mnie te dwa dzieła są chłamem nie do przebrnięcia. Ale biorę też pod uwagę, że to ja jestem mało przygotowana do odbioru trudniejszej literatury.