Wczoraj byliśmy u naszej pani wet. na szczepieniu z Joachimkiem

Mój przystojniak zawsze, ale to zawsze zbiera wszystkie serduszka w swe puchate łapki, rozgrzewa je mruczeniem i oczarowuje swoim wdzięcznym, luzackim sposobem bycia. Od wetki oczywiście nie chciał wyjść, bo tam tak ciekawie jest przecież. Dał się poprzytulać, cudownie mrucząc pozwolił się zbadać na wszystkie sposoby, które były konieczne, a potem z dumnie podniesionym do góry ogonem roztaczał urok zwiedzając i zaglądając w każdy kąt gabinetu, od czasu do czasu ocierając się o nogi zachwyconych pań wet. Zastrzyku nawet nie zauważył, zaraz potem położył się, wyciągnął, a brzusio swoje wyłożył do głaskania. Jak już zdobył wszystkie ochy i achy, ładnie poszedł za przysmakiem do transporterka. I wizyta się skończyła, ku Joachima i wetek niezaspokojeniu towarzystkiemu

, no ale pacjenci inni jeszcze czekali i nie można było za bardzo wizyty przedłużać. Joachim dostał od pani puszeczkę na kolację, w nagrodę i w dowód uznania

Musimy sie tez pochwalić, Joachim schudł 2 kg - waży teraz 6,2kg, za co też usłyszał słowa uznania, Teraz to naprawdę przystojny chłopak jest
