Było przed 9-ta gdy usłyszałam energiczne pukanie do drzwi. Na progu stali dwaj chłopcy z kociakiem na rękach. Jeden z nich (syn pani, która pomagała nam łapać dzieci Śnieżki) powiedział, że poszli pograć w ping-ponga do naszej osiedlowej siłowni pod chmurką i usłyszeli rozpaczliwe miauczenie.
Mała jest naprawdę maleńka, waży ok. 80 dkg, jest niezwyklej urody i cudownego charakteru - cały czas mruczy. Jesteśmy po wizycie w lecznicy (odpchlenie i odrobaczenie), wszystko wskazuje, że jest zdrowa. Pojadła i teraz śpi snem kamiennym. Jak dotąd nie załatwiła się jeszcze. Pierwsze fotki, kiepskie, robione w lecznicy:


Już szukam jej domu...