Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
nataleia pisze:A powiedz mi, nie boisz się, że koty Ci uciekną z podwórka? Z tego co się zorientowałam, to są całkowicie wychodzące i pełna swoboda. Ja mam właśnie problem z moją kotką dobijającą się do drzwi, żeby wyjść. Ale nie mogę się przekonać.
wczoraj po południu byłam z siostrą i dzieciakami przy wiejskim sklepiku. słyszę, że coś cienko miauczy, więc sie rozejrzałam i przy ulicy, na jednej z posesji zobaczyłam maleńkiego kociaka płaczącego na drzewie. próbowałam go sięgnąć ale uciekł w głąb świerka i spadł z gałązki na gałązkę i na ziemię. pomyślałam, że może kocica zaraz po niego przyjdzie jak już jest na ziemi i pojechaliśmy do domu zostawić dzieciaki. podjechałyśmy tam za jakąś godzinę czy dwie żeby sprawdzić czy jest i nadal tam był, znów płaczący na drzewie i nigdzie w pobliżu kocicy. zadzwoniłyśmy do domu, gdzie był ten kociak (okazało się, że to plebania). ksiądz nas wpuścił i próbowałyśmy go złapać ale maleństwo się bało a tam przy samej siatce są 3 rzędy świerków, bardzo gęsto posadzonych, tak, że tworzą żywopłot no i gałęzie do samej ziemi i strasznie ciężko się tam dostać. do karmy nie podszedł, uciekał i głośno płakał za każdym razem, gdy się przebiłysmy przez te gałęzie, on uciekał w drugą stronę. w końcu zrezygnowałyśmy. dziś rano tam zajrzałam a on nadal tam był! siedział na gałęzi i głośno płakał pan z plebanii pomagał mi go złapać ale maluch zbyt sprytny, nie udało się. umówiłam się jeszcze na 19 ze znajomą i jej sąsiadką, że przyjadą pomóc, więc będziemy w 4 osoby, może jeszcze ten pan z plebanii pomoże...musi się udać, bo kociak ma na moje oko jakieś 6 tygodni i na pewno sobie nie poradzi. obawiam się, że się odwodni i padnie. jedna moja znajoma weźmie go jutro do siebie jeśli uda się go złapać. tylko żeby się udało!
akcja w ogóle działa się na terenie plebanii u księdza z miasteczka obok. pojechałam z siostrą, znajomą i jej sąsiadką. okazało się, że kocinka zmieniła krzaki i siedzi wysoko na świerku. dostałyśmy drabinę ale nie dało się tam dosięgnąć, bo kot wspinał się coraz wyżej. podumałyśmy z kwadrans, że sobie nie damy rady i...wezwałysmy straż pożarną. pan z numeru alarmowego był bardzo miły i powiedział ze nie zostawimy kociątka na pastwę losu, tym bardziej u księdza na plebanii (i w śmiech). za pół godziny przyjechali panowie z ochotniczej strazy pożarnej 5 młodych, fajnych chłopaków, którzy od razu wzięli się do pracy jeden wlazł na drabinę i już miał kota prawie prawie...az nagle kocinka spadła z ok 4m na ziemię i w długą. pobiegł w inne krzaki, które otoczyliśmy ale zwiał nam i tak na posesję obok, gdzie był wielki pies. kot schował się do szopki, panowie strażacy poszli do sąsiadów i okazało się, że nikogo nie ma. przy okazji przyjazdu straży pożarnej zrobiło się zbiegowisko gapiów, wyszła sąsiadka tych sąsiadów i przytrzymała psa, który okazał się bardzo łagodny a panowie strażacy poszli do szopki łapać kota. w końcu go kot im zwiał już niemal z rąk, i złapała go ta sąsiadka, która psa przytrzymywała-starsza pani. i tak kot trafił do mojego transporterka pojechałam z nim do weta, by go nawodnić i sprawdzić czy nic mu sie nie stało po upadku ale wygląda na to, że jest tylko przerazony. boi się bardzo, zamknęłam go z jedzeniem w łazience i na razie dam mu spokój. mam nadzieję, że moja znajoma już jutro go weźmie do siebie.
i fotka z akcji
https://scontent-b-fra.xx.fbcdn.net/hph ... 8333_n.jpg
YBenni pisze:dzielne z Was dziewczynki![]()
dostarczylyscie wiosce niezle przedstawienie![]()
ale kotek u Was, bezpieczny i tylko to sie liczy. Za kotka - zeby mu sie wiodlo
mimbla64 pisze:Agaga jakie piękne zdjęcie.
mimbla64 pisze:Tak, o Salmę chodzi.
Oprócz tego, że zdjęcie ładne, to jeszcze bury kotek na nim.
A jak wiadomo burasy są najpiękniejsze.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości