Fagot został uwolniony z klatki ,podawanie leków to istny dramat ,żal mi go strasznie.
Siedzenie w klatce nie służy powrotowi do zdrowia ,muszę zająć się jego stanem ducha.
Podszedł do Kynka i podstawił mu główkę na buziaka ,wszyscy obecni powąchali nowego ,
nie było żadnego incydentu łapoczynowego. Wygląda jak kupka nieszczęścia upchana w ciało kota.
Poprzytulał się do poduszki z kocimiętką i ułożył na legowisku Kaśki .
Popatrzę na niego przez weekend jeśli się nic nie zmieni podjedziemy do weta.
Mały Brudasek też wczoraj udał się na wagary ,ale przez moją nie uwagę ,zostawiłam otwarte drzwiczki.
Był już w dużym pokoju na parapecie ,jego też nikt nie osyczał .
Spokojnie zabrałam go do klatki ,w sobotę dostanie dłuższą przepustkę lub wolność .
Brudasek jest już czyściutki ,ślicznie wszystko zjada ,kuweta na 6 z +.
Samanta bez zmian ,nie daj bosz głaskać ręką o zapachu kotka ,cięcia gwarantowane
ale sama te łapy jej podtykam pod nos ,ba nawet wsadzę jej legowisko o zapachu

tak wiem jestem podła
Florka się szarogęsi ,wciąż biega za chłopakami a szczególnie za Łośkiem .
Zapomniałam o pętelce do zdjęcia
W niedzielę przywożę kolonistów na 3 tygodnie ,Burisa i Niorka ,ciekawe jak się odnajdą
