Krwią wymiotowała Blondyna po narkozie,Marynia nie dostała narkozy,bo lezała jak szmatka
Marynia od wczoraj ma niestety dziwne odruchy,jakby nastapiły zmiany neurologiczne.Co jakis czas lata jej główka,drży...Nie ma siły

Nie wiemy jak to wygląda,czekamy na wyniki,dzisiaj nie dotarły,przed chwila dzwoniłam do doktora.Jedyna radość jest taka,ze od godziny nie leja się gile,masakra była....ale to dobry znak jest,może antybiotyk zadziałał.Nie miała siły podniesc główki,ale jak usiadłam pzry niej to wyczołgała sie trzęsac i na kolankach się połozyła.Wykochałam mocno,a ona mruczała.Jak pobieralismy krew w lecznicy tez mruczała.Patrzyła na mnie z taką czułością ,że płakac mi się chciało.Dała sobie zrobic wszystko...No nic dostała kroplówke ,leków mase,zastrzyków i czekamy.Dzwoniłam do weta bo pod sercem kilka godzin temu wyczułam guzek,a teraz ten guz się powiększył

No,ale może to ta kroplówka się przemieszcza w taki sposób,wiec mnie wet uspokoił troszkę.
Niestety pierwsze co usłyszalam dzisiaj to:"o Boże jaki od niej idzie smród..."

Ja od razu mówiłam jak Marynia przyjechała,ze ona jest "pusta" w środku taka jakby cos ja wyżerało.Mam jako takie doświadczenie z białaczkami,wieć niestety jak stanie nanogiteraz to uznam to za cud.Biedna malutka,jest taka młoda jeszcze

Jutro się dowiemy,czy mamy jakies szanse,ta noc tez bedzie pzrełomowa...
Kiedy pzryszły do mnie podsmarkujące koty myslałam,że zaraz to ogarniemy,ze świerzb się wymiecie i będzie ok...a tu takie nieszczęscia...

Z drugiej strony dobrze,że zauwazam co jest nie tak,wiec mozna to posprawdzać.

Widziałam zdjęcie Deniska,miałam porównanie z rtg normalnego kota,byłam zdezorientowana co tam jest gdzie,ale to co dzisaj widziałm to szok
Olbrzymia czarna plama...watroba to jest,serduszko jakby "zgniecione",jakies"kabelki..."-okazało się,że węzły takie wielkie uciskające narządy...Załamka

Dostała juz leki na serduszko,na pewno to jej poprawi jakosc zycia i pomoze pompowac tlen-powinna zaczac lepiej oddychać..Tabletki od jutra rano po pół na dobę.Czekamy na wyniki wątrobowe,w razie czego mam jeszcze Ornipural kilkadawek...trzeba ja ratowac koniecznie,bardzo ja pokochałam tego głucholka .Na polipy nic nie wskazuje w uszkach,raczej zmiany po swierzbowcowe-to jednak w tym pzrypadku nie ma juz znaczenia.

Na pewno będe ja kochała dopóki nie będzie tzreba się pozegnac.Upały sa dla niej straszne..wtedy się te niemiarowe oddychanie nasiliło...
Dostała lekki uspokajacz ,bo doktor wiedział z 'wywiadu"ode mnie,ze podejrzewam kłopoty z serduszkiem,ale co się działo w domu to jakis"odlot"sama malo nie odleciałam z nerwów.Najpierw nie chciała się wybudzić,a potem sikała pod siebie , wymiotowała patrzę-krew w wymiocinach...wszedzie nasikane w domu na posłaniach-ze dwie pralki wstawie potem...Ale latam tam ciagle,bo Maryni trzeba nosek udrazniac,wiec ostatnio usłyszałam darcie"geby' wiec wiedizałam, że moja dziewczynka juz w pełni sił,i krzyczy :"dawaj babo papu-mokrego!"
Zdjecia jakieś zrobiłam telefonem,do meg 11 wyśle do wstawiania i rachunki
