
Dość specyficznym efektem tej wizyty była długa chwila w której Ponia goniła Kocisia po mieszkaniu, a ten równie zdziwiony jak my uciekał przed nią.

Kociś jak to na niego przystało - ostrożny aż do granic przyzwoitości, przyglądał się gościowi z daleka albo próbował się podkraść wtedy, gdy mała była czymś bardzo zainteresowana. Widać było że pojawienie nowego kota bardzo go zestresowało, reagował bardzo nerwowo.
Sytuacja wróciła do normy gdy gość sobie poszedł. Wtedy okazało się że nasze kociaki stały się strasznie głodne...
Funia z naszej trójki najbardziej upodobała sobie Ponę: siedziała blisko niej i wpatrywała się jak w obrazek no i nie bała się naszego Gremlinka.