Mam ich, kotów, aktualnie 6, ale na pewno na szóstce się nie skończy, bo tyle ich jest na ulicach, i czekają aż cZŁOwiek zwróci uwagę, zaopiekuje się.
Mam 2 kocury. Lemon vel Kropek, bo jest w kropki..



4 kotki. Lusi vel Lucyna. Trzykolorowa, nieziemska.. W maju skończy 5 lat. Inez, moja Śnieżynka. Znaleziona z dwoma kociakami. Okociła się u przyjaciółki na leżance, ale jedno kociątko zostało w środku, zastrzyki na wywołanie nie pomogły i Inez została poddana operacji. Okazało się, że jelita Inez były zawalone, żołądek strasznie wzdęty.. no i to kociątko, martwe. Gdyby nie została operowana to umarłaby w męczarniach. Wychowała 2 córy, jedna znalazła wspaniały dom, a druga mieszka z nami, Danusia, którą jakiś czas nazywaliśmy Tomaszkiem, bo byliśmy przekonani, że jest chłopcem.

Lemon, Ivo, Lusi, Inez, Danusia i Holly. Moja ekipa nr 1!

Pokażę Wam moje szczęścia, ale na razie tylko połowę..
Lusi, zwana również Lucyną.

URODZONA - 26/27 maja 2009. Straciła matkę w wieku około 2-óch tygodni, ale odkarmiliśmy, wychowaliśmy i jest z nami.

sterylizacja: TAK

Inez.
z nami OD 10 maja 2013 Matka 2-óch wspaniałych córek i na pewno mnóstwa innych niechcianych kociąt, ale u nas oficjalnie skończyła z rodzeniem dzieci.
Skopiuję tutaj część wpisu z mojej strony na FB ( Tylko mnie adoptuj. ) z 16 maja 2013.
"10 maja zamieszkała z nami Inez. Kotka, zagubiona, być może porzucona, wyrzucona z auta, nie wiem, w każdym razie wyczerpana, z zeszytymi już ranami, a raczej DZIURAMI, na grzbiecie (najprawdopodobniej została zaatakowana [PRZEZ PSA?]) i ze szwami na brzuchu. Była operowana, bo 9 maja została znaleziona nie sama, a ze ślicznymi kociętami i okazało się, że nie skończyła jeszcze rodzić. Coś spowodowało, że nie potrafiła sobie poradzić z urodzeniem ostatniego kociątka. Brzuszek Inez był nadęty i twardy. Na szczęście znalazła pomoc u pewnej cudownej osoby, której los zwierząt nie jest obojętny, i u Pana Doktora, który wyciągnął z Inez ostatnie, ale niestety martwe kociątko. Kotka została wysterylizowana. Podczas zabiegu okazało się, że problem z porodem nie był jedynym problemem naszej mamusi. Jelita i żołądek Inez wyglądały źle. Kotka nie tylko nie mogła urodzić, ale również się wypróżnić. Na pewno cierpiała, ale dzięki Bogu instynkt zaprowadził Inez na podwórkową kanapę JOLI (♥). Skąd wiedziała, że TAM znajdzie pomoc? Skąd wiedziała, że stamtąd nie zostanie przegoniona? Wiedziała.

sterylizacja: TAK

Danusia.
URODZONA - 8/9 maja 2013. Jedna z 2-óch ostatnich córek Inez. Moja na zawsze. Początkowo nazywana Tomaszkiem, bo myśleliśmy, że jest chłopcem. W książeczce ma wpisane Nel, ale w domu jest po prostu Danusią.

sterylizacja: TAK

Pokażę Wam wątek adopcyjny obydwu sióstr tylko że wtedy myśleliśmy, że Danusia to chłopiec i w wątku opisana jest jako Tomcio.

Zosia i Danusia <--
Pochwalę się jeszcze moimi szczurkami, z których niestety większość już nie żyje, ale pozostaną na zawsze w pamięci. Mam ich aktualnie 3 - Gou z czesko-słowackiej hodowli Rotta Taivas, adoptowany Jamie Woon i Tazuwukku van My Happiness (importowany z Holandii). Kiedyś było ich u mnie prawie 40, ale większość to były adoptowane staruszki, które szybko zaczęły odchodzić. Jedne ze starości, inne z powodu chorób. Szczury często chorują na serce, przysadkę, nowotwory.
Później okazało się, że jestem poważnie chora, na raka, i wtedy pomyślałam, że czas przystopować z adopcjami kolejnych szczurów, bo jak mnie zabraknie, to co się z nimi stanie? Moja mama nie ogarnęłaby aż tylu. Żyję, tak, udało mi się. To znaczy mam nadzieję, bo w sumie jest jeszcze za krótko by się cieszyć, ale minął już ponad rok. Dzięki chorobie zrozumiałam tak naprawdę, że jestem potrzebna na świecie, bo tyle zwierząt czeka na pomoc. Teraz wiem, że muszę żyć i żyję, i daję, co mam, i dzielę się, i robię "coś"..
Tutaj moje szczurki.

Scujki <--
CDN...