
Jeśli chodzi o szelki to słyszałam, że kot przyzwyczajony do wychodzenia na spacery może domagać się ich jak pies

Próbowałam kiedyś z Muszu wychodzić do ogrodu u rodziców, ale bał się, kładł się na trawie i czołgał...

Może właśnie to, że trzymamy koty w domu sprawia, że zaczynają bać się świata... nie wiem. No albo Tofiś ma nie miłe wspomnienia z udziałem jakiegoś mężczyzny.
W sumie dobrze jak kot jest nieufny i nie pozwala podejść obcemu, nigdy nie wiadomo kto jakie ma zamiary.
Czasem tak sobie myślę, że czy to przypadkiem nie jest egoizm, że trzymam niezależne i "dzikie" zwierzaki zamknięte w czterech ścianach, z dala od wspinania się na drzewa, polowań itd.
Jednak coś za coś.
Bernard Generał moich rodziców jest na pewno bardzo szczęśliwy, bo ma wszystko. Cieplutki dom i wolność w jednym. Może siedzieć w domu, może buszować w ogrodzie, czasem idzie na spacerek na skraj lasu... ale jak czasem dzwoni moja mama przerażona prawie płacząc, że już zmierzcha a Bernard nie wrócił to dochodzę do wniosku, że zdecydowanie wolę trzymać w domu...

Zresztą np. Muszeron na pewno na wolności by sobie już nie poradził.