to mój pierwszy post na tym forum, a że w ogóle mało forumowa jestem, to z góry przepraszam za wszystkie gafy - np złe przyporządkowanie działu itp, ale bardzo potrzebuję rady kogoś doświadczonego.
Na warszawskiej Woli, niedaleko ode mnie jest stara opuszczona kamienica - od wielu lat coraz bardziej niszczeje, ale stanowi dom dla wielu kocich rodzin, mieszka ich tam około dwudziestu.
Od kilku lat koty mają oddane trzy Panie karmicielki, a jakieś pół roku temu ja również zaczęłam wieczorami chodzić z jedzeniem do kociastych.
Niestety, kamienicę mają wyburzyć, powstanie apartamentowiec. Niedawno zadzwoniła do mnie pani Danusia z informacją, że wczoraj w dzień pojawili się pierwsi robotnicy - robili pomiary, coś chyba nawet już wiercili. Pewnie za chwilę pojawią się w większej ilości

Jedna z Pań które dbają o koty do tej pory mówiła, że ma znajomego chyba z Eko Patrolu, który w razie czego pomoże (od jakiegoś czasu wiadomo było, że znalazł się właściciel gruntu), ale podobno od wczoraj po otrzymaniu wiadomości zamilkła, nie oddzwania.
A ja szczerze mówiąc nie bardzo wiem, gdzie mogę się udać z prośbą o jakąś pomoc.... I co właściwie w tej sytuacji można zrobić - bo nawet założywszy, że koty się wyłapie, to co z nimi dalej ???
Zaraz zacznę grzebać w sieci i szykować listę telefonów na jutro, ale Wy macie duże doświadczenie, podpowiedzcie proszę coś....
Może ktoś już był w takiej sytuacji, wie gdzie można zwrócić się o pomoc ?
Koty są dzikie, ludziom nie ufają - na miskę jedzenia przychodzą, w oczy spokojnie patrzą, ciekawskie maluchy przekrzywiają łepki i prawie zaczepiają, ale o żadnym głaskaniu nie ma mowy - trzymają się w bezpiecznej odległości od wyciągniętej ręki....