nowy rok przyniósł mi wiele nowych doświadczeń i wyzwań w życiu niemal zawodowym
zostałam Główną Babcią Kuwetową
Strażniczką Pasa Przygranicznego
i Babcią Karmiącą
Kojarzycie takie babcie, co stoją przy piaskownicy, w jednej ręce kanapka, w drugiej owocek i "Krzysiu jeszcze kawałeczek bananka, Krzysiu chlebuś leci do buzi", albo dzieciak stoi na oknie, opiera się brudnymi łapami o szybę, albo wręcz w nią wali, a obok stoi babcia z miseczką i "leci, leci samolocik, no otwórz buzię, za mamusię, za tatusia, za siostrzyczkę, za proboszcza..."
No, to ja.
Chodzę za Lokim i podsuwam mu pod nos talerzyk, wkładam kawałeczki paszy do pyska, zabawiam, pozwalam mu
paczać na ptaszki i trzymam talerzyk pod nosem, żeby sobie siorbnął; łażę po domu i namawiam
a jako Strażnik Pasa Przygranicznego, współpracuję ściśle z Babcią Kuwetową
jak ona już wyjmie, zmierzy, zważy i zapisze urobek, to ja przychodzę, wyrównuję żwir, zamiatam i grabię na równo, następnie zamiatam wokół kuwety - żeby na bieżąco widzieć, czy ktoś skorzystał i móc szybko zrobić dochodzenie, które z nich naruszyło zagrabioną zonę,
Tego nie było w moim horoskopie (chyba)
Z poważniejszych spraw - wczoraj Lokiemu podczas snu wyjrzała na światło dzienne siusiawka
przed chorobą, często ją sobie w ten sposób wietrzył, więc wiem, jak wyglądała - cienki, czerwony patyczek, spiczasto zakończony
nie był to mój ulubiony widok na świecie
wtedy
bo teraz chciałabym, żeby tak właśnie wyglądał
tymczasem, to co wychynęło, było bladoróżowe, obłe na czubku i okropnie spuchnięte (ze dwa razy) na całej długości

jak on ma tak zmasakrowaną siusiawkę, to nie dziwota, że marnie sika

No to żem się martwił pół nocy oczywiście
no to aż się boję powiedzieć, że dziś było lepiej z sikaniem
a raz wręcz zadowalająco
ale nic nie mówię, żeby nie zapeszyćA na koniec napiszę sobie dla pamięci
Moja wetka zrobiła mi któregoś dnia wykład o tym, że cewka u kotki jest tak wąska i tak głęboko, że właściwie nie da się jej zacewnikować i łatwiej cewnikować noworodki dziewczynki, niż dorosłą kotkę
przyjęłam do wiadomości ostrzeżenie i tym bardziej pilnowałam, żeby Caillou piła i jadła zakwaszającą karmę i Uro Pet
A wczoraj przeczytałam cały wątek Fionki, pourazowej koteczki, która nie siusiała i nie kupkała samodzielnie i którą opiekuje się Alienor i wyczytałam, że Fionka była wielokrotnie cewnikowana.
Że czasem jak nie dało się jej odsiusiać, to miała spuszczany mocz cewnikiem.
Malutka, drobna koteczka z pogruchotaną miednicą
To jak to jest
to jakie są umiejętności wetki w dziedzinie cewnikowania, która mi takie rzeczy mówi? to może kota też jej ciężko było zacewnikować w sposób, który nie zrobiłby mu z siusiaka jesieni średniowiecza? W każdym razie czuję się ostrzeżona; żadnego cewnikowania w wykonaniu naszej wetki. 