Wpadka z sikaniem w transporterze zdarzyła się po raz pierwszy. Muszę się oswoić z faktem, że Nikuśka ma teraz większą przepustowość. Będziemy się zabezpieczać
Moje kochane kocię, pozwoliło mi zrobić zastrzyk. Nie była obrażona. Od razu dostała królika, kt. zjadła ze smakiem sporą ilość. Do tego Sheby 1/4 saszetki, więc jest dobrze, choć nie rewelacyjnie, ale duża zadowolona.
Zapomniałam znów Niki zważyć

chyba nadal chudnie... Nic, w poniedziałek się upewnię, bo sprawdzę na tej samej wadze.
Jutro sama podaję kroplówkę - dożylnie. Zostałam przeszkolona.
Wenflon nadal Niki przeszkadza. Biedna, co ona z tą łapką wyrabia, a ja wciąż obcinam nitki

Co najważniejsze i zaskakujące - Niki daje mi te nitki obcinać. Patrzy na nożyczki trochę niepewnie, jakby mówiła:
Ale czy wiesz na pewno co chcesz zrobić? i pozwala działać.
Ona mnie wciąż zaskakuje. Zapewne większość opiekunów mówi tak o swoich kotach, ale Niki naprawdę jest b. inteligentna. Czuje strach, ale jakby rozumiała, że wszystko się dzieje dla jej dobra. Ufa mi i tylko mi - to jest niesamowite.
Dzisiaj musiałam trochę wychodzić z domu. Niki z przerwami zostawała sama na 2-3 godz. Gdy ostatecznie wróciłam po 20-tej, mój Pyniutek asystował mi w końcówce porządków, a potem chodziła za mną i miauczała. Wystarczyło, że teraz siadłam i od razu znalazła się na moich kolanach - chciała ukojenia. Wtula się, drzemie, pomiaukuje patrząc na mnie.
Tak b. mi jej szkoda, bo często mnie nie ma w domu. Są dni, że jest sama od 9-tej do 22-23-ej (zawsze popołudniu wpadam na 10-15 min, aby zobaczyć zawartość misek). Codziennie jest od 9 do 11 godz. sama. Niestety taki stan się nie zmieni, bo mam pewne zobowiązania

a teraz w sytuacji jej choroby, powinna być wciąż pod kontrolą...
Nie wiem jak to zorganizować.
Zdjęcia z przeciągu 1 godz.:







