A co do czytania - to ja polecę taką książkę, którą według mnie dobrze się czyta , wiele razy można
się zaśmiać, odszukując kawałek siebie w relacjach ze zwierzęciem.
Nie należy i nie można oczekiwać zbyt więle od tej książki, ale jest lekka i przyjemna do czytania.
Taki relaks bez wytężeń umysłu. Czasem zbawienny, na pewne okresy w życiu.

"Moja Tulipanka" - Joe Randolph Ackerley
Czego nie mogę powiedzieć o sławnej : "Sztuce wojny" - Sun Tzu, Sun Pina
Po lekturze owego dzieła doszłam do wniosku, że nic - ale to nic w ząb
z tego nie rozumiem.

A taki na przykład generał brygady, broni , czy dywizji, byłby ze mnie jak z koziej d… trąbka.
Marketingowiec wnioskując z tej teorii też, choć to akurat nie całkiem się sprawdza.

No ale przebrnęłam przez tę książkę z zacięciem godnym idioty - albowiem umartwiać się czasem lubię.
A dziś na książce "Sztuka wojny" sypia z lubością nikt inny jak mój Borys - mistrz intryg, knucia, jedzenia i spania.
Ciekawe co z tego wejdzie mu przez sen do łepetyny. I co z tego wyniknie...









