Zakupy były udane, ale...
Dopadła mnie kara...za narzekanie, że nie miałam zajęć na dzień dzisiejszy.
No to się znalazły
Rambuś od pewnego czasu ma znowu kłopoty.
Znowu kici przytrafia się częściej siusiać przez sen i nie tylko, w trakcie jedzenia i głaskania też.
Więc dzisiaj "w kółko" myłam koci brzuchol, dupinę i podłogi, nie mówiąc o praniu żuczkowej kanapy...
Wet., po amputacji ogonka mówił, że tak będzie zawsze, chociaż rozmawialiśmy wtedy też o jakimś leku (nie pamiętam nazwy), który ewentualnie mógłby "pomóc" w potrzymywaniu moczu i qpali, ale bez 100% gwarancji, natomiast kot mógłby się gorzej poruszać, ten lek to jakiś neuro....
Ale po kastracji miałam wrażenie, że się zaczęło troszkę regulować.
Kocio biega do kuwety, do wanny,

wpada też do brodzika,

tam zrobi siku, ale gdy jest czymś zajęty albo śpi, wtedy nie ma kontroli.....
Więc mając dzisiaj "dużo" czasu, podjechaliśmy do weta, ale nie do swojego, tylko do nowej pani wet.
Rambuś się bardzo dobrze czuł w nowym gabinecie, nadstawiał łepek do głaskania i pięknie mruczał
Pani wet była nim zachwycona!
Potwierdziła to co mówił nasz wet.
Powiedziała, że po podaniu tego leku nie ma gwarancji poprawy, a jedynie takim lekiem można kotu zaszkodzić.
Więc będzie tak jak dotychczas...
Musimy nadal kochać Rambuśka takiego jaki jest
On też nas mocno kocha:)
Pod warunkiem, że głaszczemy, karmimy, tulimy...
A w jego koszyczku muszą być zawsze świeże podkłady i na jego drapaczku też:)
No i służba dba jeszcze o jego apartament, tam trzeba sprzątać na okrągło...
A on za to radośnie rozdaje buziaki

I ucieka za bramę
A ten obiadek to napewno nie dla mnie???