Żeby nie było żeśmy zaginęli!
Aszka jest już całkiem zdrowa, wczoraj byliśmy kontrolnie u weta, wszystko czyste. Dogadała się z pieskami i nawet bawi się w polowania na ich ogony. Jest kochana, prześliczna i przezabawna. Dawno nie miałam kota więc jej dzikie harce z pluszowymi myszkami czy piłeczką z dzwoneczkiem są dla mnie cudownym spektaklem. Sypia razem ze mną, Gaszką i Ru w jednym łóżku, rano wita mruczeniem i ociera się o łapy psów. One też ją lubią i usilnie próbują zapraszać do zabaw, ale na to jeszcze chyba nie pora.
Urosła nam kocia trawka! Którą Aszka w jednym miejscu pogryzła, w drugim powyrywała z korzeniami.
Asztarka poza tym że jest niesamowicie grzecznym kotem, rośnie ładnie i zaczynam mieć wrażenie że będzie pokaźną panną.
Zazwyczaj w ciągu dnia drzemie w budce w drapaku lub podróżuje po szafie, wybywa na okresy 17-22 kiedy siedzę przed kompem/uczę się i umila mi ten czas swoim mruczeniem i zabawami. Szaleje też po nocy, ale ja i mudiki mamy wyjątkowo mocny sen.
Najdziwniejsze dla mnie jest to, że można się z nią bawić w sumie jak z psem! Tj jak ją czochram ręką gdy chce się bawić, to gryzie ale tak delikatnie, na niby, na niby pazurkami łapie. Nie wiedziałam że koty także potrafią w zabawie z człowiekiem być takie delikatne.