Najwyraźniej przekracza możliwości niektórych...
Mała płaczka właśnie obgryza piórko, przed chwilą była na zasłonie pod sufitem, a jeszcze wcześniej darła pysia, żeby ją wypuścić do kuchni.
Wiecie, co jest śmieszne?
Że rok temu o tej porze musiałam kitrać się w McDonaldzie z Rafałem, bo mieszkałam u 'uroczej' starszej pani, która sobie postanowiła całą rodzinę sprosić na Nowy Rok. Jak weszłam do mieszkania to zastałam tam 10 par butów, w tym - o zgrozo - 4 dziecięce, więc szybko się ewakuowałam. Dla bezpieczeństwa wróciłam o północy... Tej pani zdarzały się takie spędy rodzinne irytująco często, co przesądziło o tym, że się wyprowadziłam. Do tej pory nie wiem jak ja tam ponad 2 lata wytrzymałam
