Atusia77 pisze:Dzisiaj biorytm chyba mało korzystny. Do ludzi wyjść się nie chce, także nie tylko Pani ma kryzys. Ale najlepiej przytulić się do któregoś z kociaków i będzie dobrze, musi być. Ja marzę o przytluaskach już od paru godzin, byleby wytrwać w pracy i zmykać do domu.
Pozdrawiam ciepło i do usłyszenia wieczorem.
Trzymam kciuki za Suri.
Witamy na forum

Napisałam maila.
Biorytm dopadł nie tylko mnie . W ferworze kuwetowo- sprzątaniowym do weta się nie wyrobiłam z Pikusiem. Pikuś nie zmartwił się. Bierze leki i unika mnie tylko w określonych godzinach.
Dziś deczko później do pracy dygałam i zabrałam się za porządki. Z tyyyylllleee czasu zrobiła się malunia ociupinka. Na tyle mała ,że nawet żelu dobrze sobie w kudły nie wtarłam. Oczka tylko wybłyszczyłam tuszem, wdziałam na doopsko puchate (ledwo bo ledwo ale udało się) spodenki i biegusiem podyrdałam łapiąc oddech w drodze. Nie, nie zapomniałam o powleczeniu na siebie jakiejś bluzeczki i by profesjonalniej

W pracy biorytm zadziałał na sprzęcicho. Zabrał mi całe połączenia z programem i światem. Szlag. Koleżanki wściekłe tak wielce, że już w drzwich czuć było przelewające się potoki złości i zniechęcenia. Wytłumacz klientowi ,że NIC nie wiemy bo NIE! A dlaczego nic nie działa? Bo NIE działa i fachowca trzeba! Skąd nam, biurowym wyjadaczom cyferek wiedzieć , dlaczego wszystko siadło.

Teraz wsio odzyskałam i musi być chwila spokoju. Zaraz wezmę się za ogarnianie materiałów by mnie nie zaskoczyli pytaniami .