» Pon lis 25, 2013 19:46
Re: JAŚMINKA - moja królewna umiera na moich oczach ...
Jeżeli chodzi o dr Bruzzone, kontaktowałam się z nią mailowo (dr jest w Szwajcarii aż do stycznia) ale jest oczywiste, że nie jest w stanie pomóc na odległość. Jeżeli chodzi o dr Niziołka, to kojarzę, czytałam o nim i czytałam jego artykuły, wiem, że przyjmuje w Warszawie i bardzo zastanawiam się nad wizytą również u niego; napisałam do niego maila ale nie odpisał (wiem, że raczej muszę dzwonić)
Muszę jednak brać pod uwagę, że fakt, iż złe samopoczucie Jaśminki jest przyczyną serca jest tylko moją "diagnozą", moim domysłem, tak naprawdę nie wiem do końca co się dzieje. Zdecydowałam się na miejsce, gdzie zrobią jej badania kwi, USG, echo, czyli powtórzą jeszcze raz badania, które miała w Poznaniu. Biorę pod uwagę serce, ale widzę, że coś się dzieje w brzuchu, a nikt od kilku tygodni nie jest mi w stanie odpowiedzieć co takiego. Ja nie mam pojęcia, czy to jest ze sobą powiązane, nie jestem lekarzem. Wybrałam klinikę Multiwet, ma dobre opinie w internecie.
Najgorsza jest bezsilność, dla mnie pieniądze nie grają tu roli - nie kupię sobie butów, kurtki, będę jeść chleb z margaryną przez 2 m-ce, nie kupię prezentów na gwiazdkę, naprawdę NIEWAŻNE; dla mnie ważne jest tylko to, żeby coś się wyjaśniło, żeby jej pomóc.
Boję się wracać do domu, boję się otwierać rano oczy, nie wiem, co tam zastanę. Umieram ze strachu,gdy podchodzę i sprawdzam, czy jeszcze żyje. Nie jestem w stanie pogodzić się z myślą, że nie umiem jej pomóc.
Mogę jechać dopiero w środę, ponieważ wtedy mam transport, jadę samochodem. Nie wiem, czy ona przeżyje podróż, ale nie mam wyjścia. To jedyne, co mogę dla niej zrobić.
Jeżeli będę musiała, zostanę w Warszawie. Nie wiem jak to zorganizuję, ale nie ma to dla mnie w tej chwili znaczenia. Ona jest najważniejsza.
Modlę się, żeby w tej chwili nie było gorzej, żeby tylko ją dowieźć do Warszawy.
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." /Wilde/