Skandal w poznanskim schronisku

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie sty 30, 2005 17:42

Dziewczyny, jaki jest sens Waszej wymiany zdań :( nie chcę żadnej z Was urazić, ale w każdym schronisku jest "i czarne i białe" i "pośrednie", dlatego możemy jedynie robić wszystko, aby to zmienić, bo kłótnie i spory to nic dobrego... :( i nic nie zmieniają w sytuacji zwierząt...

Każda z Was robi, to na co ją stać i chwała jej za to :ok:

a posumowując każde zwierzę powinno byc sterylizowane, gdy trafia do schroniska po dwutygodniowej kwarantannie i powinny byc na to fundusze w kasie miasta...jaka jest rzeczywistość każda z Was wie i nie wiem jak udało by się to zmienić... :(

Nezia

 
Posty: 5238
Od: Śro wrz 22, 2004 23:42
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie sty 30, 2005 17:55

ARKA pisze:Agnieszko czy rozumiesz jedno-ZE WSZYSTKIE ZWIERZETA w schronisku sa ROWNE-ze wszystkie nalezy kastrowac-jesli tego nie rozumiesz to dalsza dyskusja jest bezprzedmiotowa.


A jesli pieniedzy starcza na polowe?
To zadnego? Dla zasady?


Masz na to dowody, to co tu wypisujesz?
A Twoja bujna wyobraznie, sorry, ale juz troche poznalam.


Rozumiem ze mnie obrazasz?
Dzieki. Mila jestes.

A co do dowodow - nie mam - bo i jakie?
Mam tylko to co widzialam siedzac w schronisku z kotami po 8 godzin dziennie kilka razy w tygodniu, przez kilka miesiecy.
I przepraszam Cie bardzo - dobrze wiem co widzialam! Skoro Twierdzisz ze klamie - to mi to udowodnij.
Widzialam burdel (bo inaczej tego nazwac nie mozna) w dokumentacji - bo z chetnymi na kota szlam zalatwiac formalnosci. Pani w biurze adopcji nawet czesto sie nie fatygowala zeby zajrzec do kontenerka jakiego kota mamy - pytala sie o masc i plec oraz przyblizony kolor - i nastepnie losowo wybierala karte. Jak tam bylo wpisane ze dany kot jest wykastrowany - to nim "byl". Wiekszosc "byla" - bo zostawaly takie karty po kotach ktore umarly (statystyka lepiej wygladala). Oczywiscie - jesli wlasciciel kota sie nie dopytal to i tak byl przekonany ze kot jest wykastrowany - bo przeciez wisial szyld "wydajemy wylacznie zwierzeta wykastrowane" - ciekawe ile kotow przyszlo na swiat tylko przez to ze wciskano kit ludziom? To ja zaczelam dociekac jak to jest z tymi kastracjami - widzac non stop kopulujace w najlepsze koty. Zagrzybione, zakatarzone. Rewelacja. No i sie okazalo ze tak naprawde to nikt nie wie ktore sa wykastrowane - bo nijak ich nie zaznaczano. Wogole czegos takiego jak identyfikjacja kotow nie bylo.
Klamie?
Chcialabym.



No widac to upilnowanie- ILOSC PSOW trafiajacych do schronisk-nie zartuje!


A skad wiesz ile z tych psow jest po prostu niechcianymi miotami - ale ile bylo kupionych lub wzietych zupelnie swiadomie - i potem porzuconych?
Sama kastracja psow schroniskowych nie sprawisz ze psow rozmnazanych po domach bedzie mniej. Bo jak ktos bedzie chcial - to i tak znajdzie plodna suke dla siebie.
To ludzie musza CHCIEC kastrowac swoje psy i nie miec od nich potomstwa.

Czy chcesz powiedziec przez to, ze koty generelanie trafiaja w rece mniej odpowiedzialnych ludzi-przeciez w wiekszosci siedza w domach-Agnieszko zastanow sie. :roll:

To Ty sie zastanow.
Suka ma cieczke dwa razy do roku - nawet w schronisku mozna ja upilnowac.
Upilnuj w schronisku kocice przed kocurami.
A kotki moga miec ruje non stop. Jak to widzisz w warunkach schroniskowych? Znam azyl gdzie kastrowano tylko kocury - na kotki brakoalo pieniedzy. I jakos to szlo. Do czasu az na wybieg dostal sie z zewnatrz plodny kocur. Polowa kocic zaszla z nim w ciaze.
W domach tez sporo kotow jest wychodzacych. A nawet jesli nie - to czeste ruje i tak do czegos w koncu doprowadza.
Pomijam juz kwestie o ktorej tutaj glownie byla mowa - kastracje kotek wolnozyjacych.

A tak z 'deszczu pod rynne' taka jest rola schroniska?


Kastracje sa bardzo wazne - zgadzam sie. Poprosimy Panstwo o dotacje.
Ale uwazam ze znacznie wazniejsza jest uwazna weryfikacja chetnych na zwierzeta, rozmowa z nimi i kontrola losow zwierzecia.
Co z tego ze suka jest wykastrowana i nie bedzie rodzic - skoro dokona zywotna na krotkim lancuchu przybitym do drzwi szopy?

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie sty 30, 2005 18:36

Nezia pisze:a posumowując każde zwierzę powinno byc sterylizowane, gdy trafia do schroniska po dwutygodniowej kwarantannie i powinny byc na to fundusze w kasie miasta...jaka jest rzeczywistość każda z Was wie i nie wiem jak udało by się to zmienić... :( [/b]


Obawiam sie ze nie tylko o fundusze tu chodzi :(
Tych tez czesto dramatycznie brakuje - ale to nie wylacznie one zawsze odpowiadaja za zaistniala sytuacje :(
Dlatego wlasnie coraz bardziej nabieram awersji do do duzych molochow zwanych schroniskami :(

Widzialam w zyciu wiele schronisk.
I tylko jedno z nich - z tych ktore widzialam, mam nadzieje ze takich miejsc jest wiecej - zrobilo na mnie naprawde dobre wrazenie i wyszlam stamtad bez poczucia kompletnej beznadziei lub silnego przygnebienia.
To schronisko Ryski - czyli Cichy Kat.
Zadbane zwierzaki, otoczone indywidualna opieka, swietne pomysly na prowadzenie (wirtualne adopcje, stale aktualizowana stronka www itp.), czysto, koty w maksymalnie dobrej jak na okolicznosci formie. I w sumie masa adopcji - z tego co widze. A ponadto pasjonaci ktorzy sie tym zajmuja.
Czyli mozna.
Szkoda tylko ze w tak niewielu miejscach sie z tego korzysta.
CK daje mi nadzieje ze moze kiedys bedzie lepiej, ze moze zamiast tworzyc molochy - zacznie sie otwierac schroniska mniejsze, ze starannie dobrana kadra, znacznie bardziej przyjazne zwierzetom.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie sty 30, 2005 21:00

Blue pisze:
ARKA pisze:Agnieszko czy rozumiesz jedno-ZE WSZYSTKIE ZWIERZETA w schronisku sa ROWNE-ze wszystkie nalezy kastrowac-jesli tego nie rozumiesz to dalsza dyskusja jest bezprzedmiotowa.


A jesli pieniedzy starcza na polowe?
To zadnego? Dla zasady?


Jesli pieniedzy nie starcza to oczywiscie, ze tylko tyle na ile sie ma i usilowanie zrobienie tak adopcji, ze nowy opiekun dostajac PSA ZADARMO wykastruje go poprostu lub mam przekonanie ze napewno celowo nie bedzie rozmnazal.
A tu, w Poznaniu? Nie dosc ze plac to jeszcze suka nie wykastrowana.
Poza tym TO SCHRONISKO mialo pieniadze na SWOJE KASTRACJE. Czyli jak rozumiem zabralo sie czesc pieniedzy z KASTRACJI zwierzat schroniskowych aby kastrowac zwierzeta spoza schroniska.
Ladna 'polityka' miasta, schroniska.





Masz na to dowody, to co tu wypisujesz?
A Twoja bujna wyobraznie, sorry, ale juz troche poznalam.


Rozumiem ze mnie obrazasz?
Dzieki. Mila jestes.

A co do dowodow - nie mam - bo i jakie?
Mam tylko to co widzialam siedzac w schronisku z kotami po 8 godzin dziennie kilka razy w tygodniu, przez kilka miesiecy.
I przepraszam Cie bardzo - dobrze wiem co widzialam! Skoro Twierdzisz ze klamie - to mi to udowodnij.


Po pierwsze, zarzuty stawiasz Ty-jak je stawiasz, to musisz miec na to dowody. Czy wielblad ma udwodnic ze jest wielbladem?

Dwa, tak sie sklada, ze 2,5 roku temu to ja pracowalam w schronisku(15 kwiecien 2002-15 lipiec 2002r)trzy miesiace, jak widzisz, i Ciebie jako wolontariuszki to ja tam nie widzialam Agnieszko-sorry Agnieszko a pracowalam dzien w dzien, szesc dni w tygodniu-roznie mialam jeden wolny dzien w tygodniu-ale sobota/niedziela w schronisku bylam. Wiec Jesli juz, nie bylo to 2,5 roku temu.

W ciagu tych trzech miesiecy moje pracy nie BYLO przypadku aby ktos dostal kotke zaciazona-przeciez by dzwonil do schrniska ze tak sie wlasnie stalo, komus kotka w domu urodzila. Nie bylo tez przypadkow ze wet dwa razy cial tego samego kota. Koty mialy obrozki z nr.rejestracji.

Co zreszta jak sama widzisz-nawte staly numer(tatuaz) nic nie wnosi jesli ludzie nie wypelniaja porzadnie kartoteki.

pracujac na paluchu, od kolezanki z USA, dostalam specjalne obrozki wlasnie do identyfikacji psow i kotow schroniskowych, wiec ....Agnieszko.


Widzialam burdel (bo inaczej tego nazwac nie mozna) w dokumentacji - bo z chetnymi na kota szlam zalatwiac formalnosci. Pani w biurze adopcji nawet czesto sie nie fatygowala zeby zajrzec do kontenerka jakiego kota mamy - pytala sie o masc i plec oraz przyblizony kolor - i nastepnie losowo wybierala karte. Jak tam bylo wpisane ze dany kot jest wykastrowany - to nim "byl". Wiekszosc "byla" - bo zostawaly takie karty po kotach ktore umarly (statystyka lepiej wygladala).


8O A Ty napewno wiesz, ze one zmarly,jakies tam koty tak i ich kartoteki NAPEWNO pozostaly, tak?

Czyli co nie ma ksiegi padniec kotow i nie ma odlozonych kart kotow/psow zmarlych a zwloki wywozi sie chyba kotow/psow zebranych z ulicy-Agnieszko-co Ty wypisujesz, zastanow sie.


Nie mowie,ze na Paluchu byl ideal-byl balagan w kartotekach owszem ale tez nie mowie ze DNO!
Jak sama widzisz nawet tatuaz nie pomaga aby byl porzadek, czip tez nie pomoze jak pracownik bzdury wprowadzi do komputera,danych.

Oczywiscie - jesli wlasciciel kota sie nie dopytal to i tak byl przekonany ze kot jest wykastrowany - bo przeciez wisial szyld "wydajemy wylacznie zwierzeta wykastrowane" - ciekawe ile kotow przyszlo na swiat tylko przez to ze wciskano kit ludziom?


Jasne Agnieszko-cale spoleczenstwo tak swiadome jest ze wie dokladnie,ze kot/pies, suka/kotka = kastracja. I znow Twoja wyobraznia widzi wiecej niz jest.

LUDZIE przychodzacy do schroniska, adoptowac zwierzeta w wiekszosci, NIE MIELI BLADEGO POJECIA CO TO JEST W OGOLE KASTRACJA lub BYLI jej przeciwni!!
Czym sie roznia od reszty spoleczenstwa-jaka jest swiadomosc spoleczna odnosnie zabiegow kastracji,bezdomnosci, kontroli narodzi zwierzat? To ze na forum miau, jej uczestnicy, 99,9% wie- nie sa niestetety a szkoda CALOSCIA spoleczenstwa, ktore posiada zwierzeta :(




To ja zaczelam dociekac jak to jest z tymi kastracjami - widzac non stop kopulujace w najlepsze koty.


No jasne, cala kociarnia az podskakiwala :roll:




No widac to upilnowanie- ILOSC PSOW trafiajacych do schronisk-nie zartuje!


A skad wiesz ile z tych psow jest po prostu niechcianymi miotami - ale ile bylo kupionych lub wzietych zupelnie swiadomie - i potem porzuconych?
Sama kastracja psow schroniskowych nie sprawisz ze psow rozmnazanych po domach bedzie mniej. Bo jak ktos bedzie chcial - to i tak znajdzie plodna suke dla siebie.
To ludzie musza CHCIEC kastrowac swoje psy i nie miec od nich potomstwa.


Agnieszko, Agnieszko a gdzie ja napisalam, ze Kastracja wszystkich zwierzat, we wszystkich schroniskach w Polsce spowoduje to, ze spadnie ilosc zwierzat trafiajacych do schronisk??
NIgdy tak nie pisalam i nie napisze ale napisze,ze trzeba zaczac od swojego podworka. A przykladami tego musza byc schroniska. Tam ludzie dzwonia, tam sie radza, to jest takie male centrum EDUKACJI.

Jedna rzecz to zwierzeta w samych schorniskach a druga NAJWAZNIEJSZA to zwierzeta w rekach ludzi. A po co te akcje kastracji, jak myslisz, dla zabawy?


Czy chcesz powiedziec przez to, ze koty generelanie trafiaja w rece mniej odpowiedzialnych ludzi-przeciez w wiekszosci siedza w domach-Agnieszko zastanow sie. :roll:



To Ty sie zastanow.
Suka ma cieczke dwa razy do roku - nawet w schronisku mozna ja upilnowac.


W jaki sposob-w schroniskach jest tyle wolnych boksow,ze suki mozna pooddzielac od psow, aha :? . I wiesz co sie dzieje w takim schronisku jak suki maja cieczki? To nie jest tak ze jedna suka ma cieczke konczy a druga zaczyna-jak sa to sa u wiekszosci razme! Co dzieje sie wtedy z psami wiesz-ciekawa jestem ile wtedy jest wypadkow zagryznia sie psow-napalonych przeciez na suki. Niezle jatki tam sie musza dziac. :evil:


Upilnuj w schronisku kocice przed kocurami.

a czy ja mowie ze w warunkach schorniskowych sie da? Mozna po przenosic do innych pomieszczen tak jak suki ale czy ma sie takie zaplecza.

Dlatego kazdy Ci powie, trafia do schroniska, jest po kwarantannie, ZABIEG!

I powroce na koniec do suk-mowisz ze da sie upilnowac?
Wiesz sama mialam suke, wazyla ponad 30 kg, i niemogla byc wysterylizowana. To co musielismy robic aby ja uchornic to poprostu tragi-komedia.
Ciekawe ile osob bedzie sie naprawe bardzo staralo, bardzo! A wrecz kiedy to jest samotn osoba moze poprostu nie dac rady,byc niemozliwe :( :( .
Jak mnie raz dopadl pies z suka moja, 100m od domu-psisko z 40kg to myslam ze po suce i po mnie. Ponad 30kg jak dlugo jestes wstanie utrzymac na rekach jak pies na ciebie zaczyna skakac? Dobrze,ze pies byl tylko spuszczony luzem i opiekun nadbiegl aby go zabrac.
I nie pisz prosze o srodkach zapachowych dla suk w cieczkach bo na moja suke to nie dzialalo-miala tak mocny zapach ,ze zawsze pod naszym domem warowalo 5-6 psow-non-stop-przez trzy tygodnie bite!

Nie moglam wyjsc z suka na spacer sama-w dwie osoby musielismy.
Pozniej wpadlismy na pomysl,ze dwie pozostale suki byly na wabia dla 'wielbicieli' bo one mialy na sobie zapch cieczki Ziuty a byly kastrowane. Perla i Sara odciagaly wilbicieli-szly z mezem- a za kilka minut, w druga strone mozna bylo wyjsc z Ziuta aby siu i q zrobila i to szybko.

Krotko mowiac-Ziuta w cieczce- trzy osoby zaangazowane. Kto tak moze??
Byc moze Ziuta mial tak intensywny zapach, byc moze okolica gdzie mieszkalam w W-wie byla wyjatkowa-tyle psow biegajacych luzem-podaje z autopsji przyklad,



A tak z 'deszczu pod rynne' taka jest rola schroniska?


Kastracje sa bardzo wazne - zgadzam sie. Poprosimy Panstwo o dotacje.
Ale uwazam ze znacznie wazniejsza jest uwazna weryfikacja chetnych na zwierzeta, rozmowa z nimi i kontrola losow zwierzecia.
Co z tego ze suka jest wykastrowana i nie bedzie rodzic - skoro dokona zywotna na krotkim lancuchu przybitym do drzwi szopy?


Masz tylu ludzi aby robic kontrole poadopcyjne?
A z faktu tego ze jest wykastrowany zwierzak wynika juz, ze zaden lewy hodowca takich psow czy kotow nie bedzie poprostu chcial! Kastrujac, juz odrzucasz automatycznie 'hodowcow', a w jakich warunkach oni zwierzeta trzymaja to chyba nie podlega dyskusji-kazdy wie ze SKANDALICZNE, nie mowiac o rodzeniu czy pokrywaniu ciaglym przez te zwierzeta, ZWIERZETA wlasnie brane ze schronisk tez, tam gdzie sie ich nie kastruje!
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Nie sty 30, 2005 21:21

Blue pisze:
Nezia pisze:a posumowując każde zwierzę powinno byc sterylizowane, gdy trafia do schroniska po dwutygodniowej kwarantannie i powinny byc na to fundusze w kasie miasta...jaka jest rzeczywistość każda z Was wie i nie wiem jak udało by się to zmienić... :( [/b]


Obawiam sie ze nie tylko o fundusze tu chodzi :(
Tych tez czesto dramatycznie brakuje - ale to nie wylacznie one zawsze odpowiadaja za zaistniala sytuacje


Agnieszko, sam wiesz jak jest bo bylas wolontariuszka w schronikach. sama piszesz,ze wykonczylo Ciebie to- mnie tez, nigdy, nigdy do schroniska nie pojde pracowac-przerasta mnie to-besilnosc dobija.

Dlatego jak tylko slysze, ze schronisko nie kastruje SWOICH zwierzat to poprostu udusila bym wlasnnymi rekoma ludzi co maja czy prowadza takie schroniska.
Ludzie adptujac zwierzeta wplacaja datki-i moga zaznaczyc na jaki cel-i schrnisko MUSI uszanowac wole darczyncy. np. paluch nie zakupil drogich lekow, wtedy jak pracowalam.np. baypamunu a byl potrzebny jak wiesz, zawsze jest potrzebny. Prosilam jak ktos wplacal datek aby zaznaczyl poprstu ze na baypamun-tlumaczylam po co i na co i dlaczego. Jak sie naprawde bardzo chce to mozna znalezc rozwiazanie.

Mozna pogadc z jaks zaprzyjazniona lecznica-jedna, dwoma czy nie robila by zabiegow schroniskowych zwierzat po kosztach i takie osoby ja adoptuja kierowac tam aby ponosily jak najmniejsze koszty-moozan wszystko mozna. Sa tez ludzie, co chetne wplaca tylko na sterylizacje. Nie tylko wpalcaja dla schrniska ogolnie-uwierz mi, sa tacy co oplacaja TYLKO same zabiegi wlasnie kastracji.
Przeciez kazdy kto pomaga zwierzetom wie, ze najlepsza pomoc to oplacenie zabiegu kastracji, najskuteczniejsza.

A urzedy trzeba przymuszac do tego, wiadomo ze ich interes jest taki aby koszty ponoszone na bezdomne zwierzeta byly jak najnizsze.

Trzeba im wykazac ze kazdy 'biznes' sie oplaca ale trzeba zainwestowac.
Jesli zainwestuja teraz w zabiegi kastracji to zmniejszy im sie ilosc zwierzat bezdomnych. I tych kotow wolnozyjacych i tych kotow i psow w schroniskach itd. To tak skrotowo teraz pisze.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Nie sty 30, 2005 21:46

ARKA pisze:Ladna 'polityka' miasta, schroniska.


W pewnym stopniu - rozsadna.
Kastrujac wolnozyjace koty sprawia sie ze znacznie mniej ich potomstwa trafi potem do schroniska tudziez zginie "na miescie".
Polityka jak polityka. Lepsza taka niz zadna.


Po pierwsze, zarzuty stawiasz Ty-jak je stawiasz, to musisz miec na to dowody. Czy wielblad ma udwodnic ze jest wielbladem?


Ja pisze co widzialam - jesli ktos mi nie wierzy, jego prawo.
Ale prosze mi nie rzucac tekstami typu ze znasz moja wybujala wyobraznie.

Dwa, tak sie sklada, ze 2,5 roku temu to ja pracowalam w schronisku(15 kwiecien 2002-15 lipiec 2002r)trzy miesiace, jak widzisz, i Ciebie jako wolontariuszki to ja tam nie widzialam Agnieszko-sorry Agnieszko a pracowalam dzien w dzien, szesc dni w tygodniu-roznie mialam jeden wolny dzien w tygodniu-ale sobota/niedziela w schronisku bylam. Wiec Jesli juz, nie bylo to 2,5 roku temu.


Mieszkam w Warszawie od konca grudnia 2001 r. Na Paluch trafilam na poczatku nastepnego roku i bylam tam kilka miesiecy - mozesz sobie sprawdzic w zeszycie w ktory sie wpisywalam (dla wolontariuszy) o ile gdzies nie zaginal w miedzyczasie.
Nie pamietam czy nasze bywanie tam sie pokrywalo w pewnym momencie - ani ja nie wiedzilam wtedy jak wyglasza - ani Ty jak ja.
Gwoli skojarzenia - pracownica w "szpitaliku" byla wtedy niejaka Julia - wyznajaca teorie ze robaki to naturalna flora jelitowa kotow i nie nalezy ich tepic, oraz ze zabranianie kotce rodzic - to skandal i sadyzm - ogolnie miala zerowe pojecie o kotach - a byla jedyna pracownica w "szpitaliku". Wiec badz laskawa mi nie mowic ze mam skleroze - chyba ze takowej pracownicy tam nie mialas? a ja mam urojenia.

W ciagu tych trzech miesiecy moje pracy nie BYLO przypadku aby ktos dostal kotke zaciazona-przeciez by dzwonil do schrniska ze tak sie wlasnie stalo, komus kotka w domu urodzila. Nie bylo tez przypadkow ze wet dwa razy cial tego samego kota. Koty mialy obrozki z nr.rejestracji.


Nie wiem czy by dzwonil - ja bym nie dzwonila, bo po przejsciach przy odbieraniu kota mialabym schronisko juz gdzies. A nawet jesli - to co by to dalo skoro telefony odbieraly panie z biura adopcji, majce wszystko gdzies? Myslisz ze wszystko przekazywaly Tobie? Chyba ze to Ty potem odbieralas wszystkie telefony.
Pamietasz historie z kotem rosyjskim niebieskim ktory byl a ktoremu znalazlam potencjalnego chetnego? Sama dawalas ogloszenia, o ile pamietam. Zadzwonil - panie bijac sie w piers stwierdzily ze takiego kota nie ma i nie bylo. Czekaj... Czy tych kotow nie bylo kilka wtedy?...

Obrozki? To chyba po tym jak ja narobilam afery ze koty nie sa w zadne sposob identyfikowane - o ile pamietam to ktos wtedy zdeklarowal sie ze przesle specjalne obrozki papierowe dla kotow? Wczesniej zaden kot nie mial obrozki.

pracujac na paluchu, od kolezanki z USA, dostalam specjalne obrozki wlasnie do identyfikacji psow i kotow schroniskowych, wiec ....Agnieszko.


Ano wlasnie.
I o ile dobrze pamietam to zaczelo sie od moich komentarzy w pewnej dyskusji.
A jak jest teraz - obrozki pewnie z tej jednej dostawy sie skonczyly, sprawa przycichla. Koty nadal sa w obrozkach? Cos sie zmienilo?

8O A Ty napewno wiesz, ze one zmarly,jakies tam koty tak i ich kartoteki NAPEWNO pozostaly, tak?


Wiem - osobiscie zglaszalam smierc kilku kotow i widzialam wyciaganie przypadkowych kartotek - na podstawie tylko tego jaki kolor kota i plec wymienilam. Wedlug papierkow wiekszosc kotow byla wykastrowana - a kastracji tak naprawde bylo bardzo malo - czasem jakas kotka siedziala w klatce - widzialam ich naprawde niewiele. A i smiertelnosc wsrod nich byla spora bo byly narazone w tym trudnym okresie na ogromne ryzyko zarazenia sie jakims paskudztwem.

Czyli co nie ma ksiegi padniec kotow i nie ma odlozonych kart kotow/psow zmarlych a zwloki wywozi sie chyba kotow/psow zebranych z ulicy-Agnieszko-co Ty wypisujesz, zastanow sie.


Nie wiem czy jest ksiega padniec - ja pakowalam kota do worka na smieci, zglaszalam sprawe w biurze i wetowi, worek zabieral jakis facet.
Sam romantyzm.

Jak sama widzisz nawet tatuaz nie pomaga aby byl porzadek, czip tez nie pomoze jak pracownik bzdury wprowadzi do komputera,danych.


No to sie go wywala i zatrudnia takiego ktory bzdur nie bedzie wprowadzal! A nie placi jakiemus niedbaluchowi ktory ma to wszystko w glebokim powazaniu.

Jasne Agnieszko-cale spoleczenstwo tak swiadome jest ze wie dokladnie,ze kot/pies, suka/kotka = kastracja. I znow Twoja wyobraznia widzi wiecej niz jest.


Aniela - czy ja Cie obrazam?
Czy mowie Ci ze to Ty bylas slepa i widzialas to co chcialas widziec?
Wiec odczep sie laskawie od mojej wyobrazni.

LUDZIE przychodzacy do schroniska, adoptowac zwierzeta w wiekszosci, NIE MIELI BLADEGO POJECIA CO TO JEST W OGOLE KASTRACJA lub BYLI jej przeciwni!!


Przy ilu adopcjach bralas bezposredni udzial u kotow?
Ja przy calkiem sporej liczbie. Zapwniam Cie ze sporo osob sie dopytywalo czy kot jest napewno wykastrowany - a z innymi ROZMAWIALAM - i rowniez wychodzili zdecydowani na kota kastrowanego. Nie wiem ilu z nich sie potem zdziwilo..
Kometarz weta na zapytanie adoptujacego: jak dostanie ruje to znaczy ze nie wykastrowana.

No jasne, cala kociarnia az podskakiwala :roll:


Nie wiem skad ten sarkazm - zebys wiedziala ze podskakiwala.
Bo w pokoju gdzie siedzialo kilkadziesiat kotow - gdy jedna kocica pelzala w rui - kocury dostawaly szalu - kryjac ja i walczac ze soba do naprawde glebokich ran. Raz musilam schowac sie pod lawke i nakryc glowe - bo cala bym nie wyszla.
Wiesz co sie dzieje gdy 10 kotow zaczyna walczyc?
Inne wpadaja w panike - zadrapujac wszystko co im sie nawinie. I tak zyja w ogromnym stresie - wystarczy maly katalizator.
Aniela - ja z tymi kotami spedzalam po 6-8 godzin dziennie!!
I nie gadaj mi nic o mojej wyobrazni - bo ja bym chciala o tych kilku miesiacach zapomniec - a nie sobie jeszcze dobudowywac bajeczki!!!

Ok - koncze ten watek bo on do niczego nie prowadzi.
Ja wiem co widzialam - Ty wiesz ze ja mam wybujala wyobrazne.
Ok.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon sty 31, 2005 1:44

Agnieszko-Ty wiesz swoje a ja tez wiem swoje-i stoimy. To jest juz rozmowa nie na temat poznaskiego a naszego tu schroniska, stanu z przed trzech lat.

Owszem znalam Julke. Jak ja zaczelam pracowac, Julka pracowala w szpitaliku dla psow ale..... kiedy pracowala w kociarni wydazyl sie wypadek. Julke pogryzl chyba amsttaf, w kazdym badz razie napewno pies bojowy. Wysunal sie pracownikowi z obrozy-zaatakowal ja wlasnie przy drzwiach kociarni-jak wychodzila czy wchodzila. Julka byla w szpitalu miala dosc mocno poraniona reke(nie pamietam czy nawet nie bylo przeszczepu skory), byla na zwolnieniu lekarskim, nie takim napewno pare dni.
Skoro o tym wypadku nie wiesz,a codziennie bylas w schronisku jak piszesz, prawie codziennie, to znaczy ze musialas byc wolontariuszka od stycznia, do przed wypadkiem Julki. Ja nie twierdze ze nie bylas wolontariuszka, absolutnie tak nie twierdze.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pon sty 31, 2005 2:08

A tak z czystej ciekawości - na Paluchu teraz wszystkie zwierzęta są kastrowane?

Funia

 
Posty: 2705
Od: Wto cze 10, 2003 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 31, 2005 2:51

Napewno nie wszystkie i w zadnym chyba schronisku nie sa wszytkie. Nie sa strerylizowane szczenieta i kocieta do wieku ok. 5-6 m-c,chyba.

Nie wiem co z samcami psimi-tylko byc moze psy wykazujace agresje, cechy dominanta i z przypuszczeniem ze do hodowli czy tez 'innych celow'-bojowe, obronne (bardzo rasowo podobne czy tez rasowe) -ale nie wiem jak jest obecnie. Jak ja bylam, zaczeto juz wczesniej kastrowac, wszystkie pokolei psy ale naprawde nie bylo gdzie je po zabiegach umieszczac.. Niekiedy nie kastrowalo sie tez b. starszych zwierzat ale teraz juz maja na Paluchu narkoze wziewna i chyba jeszcze jakis dodatkowy sprzet, wiec samo bezpieczenstwo jakichkolwiek zabiegow jest wieksze. Jak dokladnie jest obecnie, jakie zasady nie wiem-jesli chodzi o samce szczegolnie psie. Koty napewno kastruja - samice i samce, dorosle, i mlodziez od jakiegos tam wieku.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Czw lut 03, 2005 12:00

http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,2526714.html

Wanda Dejnarowicz, dyrektor schroniska Na Paluchu, przyznaje, że coraz częściej trafiają do niej amstaffy, z którymi nie radzą sobie właściciele. Nawet kilkanaście psów w miesiącu. - Przychodzą też umięśnieni panowie w typie "skóra i komóra", którzy chcieliby je adoptować. Rezygnują, gdy dowiadują się, że je kastrujemy - mówi. - Kiedyś próbowano też ukraść u nas kilka amstaffów.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ametyst55, koszka, kota_brytyjka, misiulka i 64 gości