I
Na weekend przyjeżdża kolega Manolo. Junior otwiera mu bramę, Manolo wjeżdża, pańcia nieświadoma faktu wychodzi z wiaderkiem odpadków na kompost. Za pańcią wybiega Ziemniak, zanim ktokolwiek zdoła mrugnąć okiem, Ziemniak wyskakuje za bramę.
Pańcia upuszcza wiaderko i dostaje klasycznego ataku histerii. Werbalność pańci jest tak przekonująca, że pyskaty zazwyczaj Junior bez słowa, w samych za przeproszeniem gaciach i klapkach na bosych nogach rusza biegiem za niesfornym pieseczkiem.
Kolega Manolo, który ma stalowe nerwy, zapala papierosa i reanimuje pańcię z kolejnego zawału.
Po paru minutach Junior wraca z Ziemniakiem na rękach.
II
Pańcia wraca do domu z basenu i zakupów. W jednej ręce ma siatkę z jajkami w dużych ilościach, w drugiej basenową torbę, w trzeciej klucze. Dom jest ciemny, psy najwyraźniej śpią, pańcia porusza się bezszelestnie, by uniknąć czułych powitań, kłopotliwych, kiedy ma się zajęte ręce. Niestety, z ciemności nadciąga Gabunia, wiesza się na siatce z jajkami i w tym momencie dzwoni telefon. Pańcia czwartą ręką odciąga Gabunię od jajek, a piątą odbiera.
- Jesteś w domu? - pyta Pańcio nerwowo i głosem zdyszanym.
- No - odpowiada pańcia, szóstą ręką powstrzymując Fistasza przed stratowaniem jajek.
- To weź zobacz, czy nie ma psa przy furtce, może cholernik wrócił...
Pańcia rzuca okiem na stan zapsienia, upuszcza torbę z jajkami...
- Zgubiłeś Ziemniaka?????
...upuszcza też torbę basenową, telefon, łapie latarkę, pędzi z powrotem do furtki, wyskakuje na drogę...
... i wpada na rozradowanego Ziemniaka, który, według późniejszej relacji pańcia (jak już pańcio wrócił z środka lasu), znienacka postanowił pójść z Filem na spacer i chyżo zniknął w lesie na pierwszym zakręcie.
Na kolację była jajecznica. Nawet dość dużo jajecznicy.
Jak tak Ziemniakowi będzie się włączał szwędacz...

Ja w końcu padnę na ten zawał.
