aga-m pisze:Daj jej tej krakowskiej, nie bądź żyła !
Dałam w niedzielę.
A potem złapałam kotka za karczycho i zawiozłam na drugie szczepienie.
Zastanawiam się, czy nie zmienić jej imienia na Olfaktoria.
Z paszczy capi zdechłą rybą, a z drugiego końca puszcza obercuchnące bąki.
Wymacany powiększony węzeł chłonny został wstępnie zakwalifikowany jako możliwy efekt uboczny wymiany zębów.
Nie jestem pewna, bo panna kicha czasem seriami. A przed chwilą się zesrała na rzadko.
Z drugej strony może być to efekt uboczny tego, że wyżarła wszystkim wszystko z misek i popiła mlekiem.
Dziś Fatrogermina, a potem się zobaczy.
Dla odmiany Puć rano wyrzygał śniadanie.
A potem mnie wystraszył podczas relaksu w wannie.
Kątem oka zauważyłam jakiś dziwny ruch...
...jak kobra z koszyka z otwieranej od góry pralki wychynęła ryża mordka.
Też sobie znalazł miejsce do spania!
Wróciłam po pracy, liczę koty i rachunek się nie zgadza. Pućka brakuje.
Wołam, szukam... zero.
Wyobraźnia pracuje, już widzę oczami duszy zimnego trupka gdzieś na dnie szafy.
Przeszukanie mieszkania zakończyło się znalezieniem ryżej buły twardo śpiącej na wezgłowiu kanapy i zlewającej się kolorystycznie z posłankiem.
O chorym Pluszu to już w ogóle lepiej nic nie pisać.
Totalna porażka opiekuna.
Tylko Frubsza mnie trzyma przy duchu w tym towarzystwie.
Gdyby jeszcze tak nie chrapała...