

On faktycznie jest taki ułożony, nigdzie nie boję się z nim jechać. Natomiast Elisha... To potrafi całą drogę miauczeć. Chociaż ostatnią wizytą u weta na szczepieniu przyznam, że mnie zdumiała. Była wyjątkowo grzeczna.
Elisha nie dojadła swojego mięska, musiałam dać do lodówki. Chyba się zlituję i dam jej suche - co myślicie? Czy wziąć na przetrzymanie jeszcze?